piątek, 23 listopada 2012

Rozdział 5: 'Miał wypadek, jest w szpitalu!'


Pomyślałam, że dziś to ja zrewanżuję się Harremu i wyślę mu sms'a na pobudkę. Równo o 8.47 powędrowała do niego wiadomość: 
'Dziś to ja jestem budzikiem! Czas wstawać, nowy dzień czeka. Twoja bluza ma się świetnie, ale za Tobą tęskni.. :( Muszę ją chyba zwrócić... :( Do zobaczenia! Xxx' 
Po chwili mój telefon wydał z siebie dźwięk. Spojrzałam na telefon, gdzie znajdowała się wiadomość. Oczywiście wiadomo, kto był jej nadawcą. 
'Od: cheeky little curly head: 
Nie śpię już... Dziś budzik musiał zadzwonić dużo wcześniej. Od rana siedzę z chłopakami w studio. Pozdrów moją bluzę i powiedz, że też za nią tęsknię. Zadzwonię później, nie mogę pisać.. :( xxx' 
Wzdrygnęłam tylko ramionami. Po kilku chwilach leniuchowania w łóżku, postanowiłam jednak wstać i zrobić sobie jakieś śniadanie, bo mój brzuch wyraźnie się tego domagał. 

*Tydzień później*
Uff, nareszcie chwila odpoczynku. Ledwo zaczął się pierwszy tydzień, a ja już muszę zakuwać. Kto to wymyślił? Na szczęście dziś mam wolny wieczór. No dobra, nie do końca, Harry zabiera mnie na kolację. Fakt, trochę się do siebie zbliżyliśmy w ostatnim czasie, ale nie potrafię do końca zdeklarować się, kim dla mnie jest. Chodzimy na randki i szczerze mówiąc widać, że na prawdę się stara, ale ja po prostu nie chce dawać mu złudnych nadziei. Nie chce go skrzywdzić... Lubię go, ale to chyba jednak za mało. 
-Zejdziesz? Zrobiłam lasagne. -weszła do mojego pokoju, wcześniej lekko stukając w drzwi. 
-Nie, za chwilę wychodzę z Harrym... -powiedziałam zrezygnowana, cały czas myśląc. 
-Coś nie tak? -podeszła bliżej. 
-Nie...-skłamałam.
-Nie udawaj, mów. -usiadła obok. 
-Chodzi o to, że nie wiem, co z Harrym. Niby się dogadujemy, chodzimy na randki, jest fajnie, ale boję się, że to i tak za mało. 
-Ale na razie żadne z was nie wykonało jakiegoś dodatkowego kroku, tak?
-Tak.
-No to z Harrym pewnie jest podobnie. On też na pewno chce cię najpierw lepiej poznać. Nie odtrącaj go od razu. -ciepło się uśmiechnęła, głaskając mnie po ramieniu. 
-Dzięki. -wymusiłam uśmiech, wciąż nie będąc niczego pewna. 
*
-Harry już jest. -weszła do pokoju, tym razem bez pukania. 
-Już idę. -zerwałam się z krzesła, chwytając w rękę tylko torbę i telefon. 
-Hej. -przywitał się, całując mnie w policzek. 
-Hej. -ciepło się uśmiechnęłam -Do później. -pokiwałam Lilly, udając się do wyjścia. 

-Gdzie jesteśmy? -zapytałam, kiedy wysiedliśmy z samochodu.  
-Co powiesz na kolację? -odpowiedział pytaniem na pytanie. 
-Szczerze mówiąc jestem głodna, bo odmówiłam Lilly jej lasagne. 
-To trafiłem w punkt! -objął mnie w talii, po czym razem weszliśmy do restauracji. W środku czekał już na nas zamówiony przez Harrego stolik.  

-Może powiesz mi w końcu coś o sobie? -przerwał dość niezręczną ciszę. 
-Wiesz, że nie lubię o sobie mówić...
-No dalej, przecież cię nie zjem. -wystawił ząbki. 
-Powiedz mi może wprost co chcesz wiedzieć, będzie mi łatwiej. -odwzajemniłam uśmiech. 
-Dlaczego mieszkasz w Anglii? 
-Przez kilka lat mieszkałam tutaj z rodzicami, potem tata mógł jednak wrócić do pracy w Polsce, a ja jako że raczej nie miałam tam czego szukać, zostałam tutaj. -wymusiłam uśmiech, wzdrygając ramionami. 
-Jak to? -zmrużył oczy. 
-Po prostu. -przeniosłam wzrok na swoje ręce -Przecież jestem córką tego bogatego idioty, która dostaje wszystko, co chce. Nie ma się czemu dziwić, że nikt mnie nie lubi... -na moją sukienkę spadła pojedyncza łza. 
-Ej spokojnie... -powiedział łagodnym głosem, wstając i kucając zaraz obok mojego krzesła -Ja cię lubię. -uśmiechnął się szeroko, chwytając mnie za rękę. 

-Przepraszam, zaraz tobie też popsuję humor... -powiedziałam, kiedy już wrócił na swoje miejsce. 

-Daj spokój, jeśli chcesz się wygadać, to mów. 
-Nie Harry, nie będę cię tym obarczać. -powiedziałam stanowczo -Lepiej powiedz mi coś o sobie, wolę zmienić temat... 
-Jasne, rozumiem. Więc tak, jestem z Cheshire, jakieś dwa lata temu zająłem trzecie miejsce w X Factorze, razem z czterema głupkami, których tam spotkałem. Od tamtego czasu nie odstępujemy siebie na krok i to w zasadzie tyle. 
*
-Przepraszam, że w sumie zmarnowałam twój wieczór. -wydusiłam, kiedy wysiedliśmy pod moim domem.
-Nie żartuj, cieszę się, że mogłem go z tobą spędzić. -uśmiechnął się ciepło, tym samym nieco się przybliżając. Chwilę patrzył w moje oczy, po czym zdecydował się na pocałunek. Nie wiem, czy dobrze zrobiłam jednak go odtrącając.
-Harry, przepraszam. Nie, nie teraz. -przecząco pokiwałam głową, odsuwając się od niego. 
-Nie, to ja przepraszam. -spuścił głowę -Muszę już iść. -powiedział wyraźnie smutny, po czym po prostu się oddalił. Nie zdążyłam nawet się z nim pożegnać. Jezu jaką ja jestem idiotką. 
*
Kolejny nudny dzień spędzony na uczelni, a co ważniejsze, żadnej wiadomości od Harrego. Z pewnością obraził się na mnie za to, że go wczoraj odtrąciłam. Z drugiej strony sama nie chcę robić czegoś wbrew sobie. Lilly mi nie pomoże, bo nic nie wie. Wczorajszy wieczór przeleżałam praktycznie cały w łóżku, myśląc o tym, co się stało. Harry jest świetnym facetem, ale ja nie jestem dla niego odpowiednią dziewczyną. Przecież on zasługuje na kogoś... kogoś innego, lepszego. 
-Zjesz coś? -usłyszałam przez drzwi. 
-Nie, nie jestem głodna. 
-Cały dzień zakuwasz, zejdź na dół... -otworzyła je, tym samym wchodząc do mojego pokoju.
-Jak widzisz, nie zakuwam. -uśmiechnęłam się, rozkładając ręce. 
-Tak, faktycznie. Siedzenie przy komputerze jest równie pożyteczne. 
-Zaraz zejdę. -odpowiedziałam, by w końcu dała mi spokój. 
Tak też zrobiłam, po chwili znalazłam się już na dole, jednocześnie znajdując Lilly wylegującą się na kanapie. 
-Widzę, że bardzo pożytecznie spędzasz czas. -uniosłam brwi, stając nad nią. 
-Nie widzisz? Czekam tu na ciebie od dwóch godzin. Brakuje mi tego leniuchowania na kanapie przez cały dzień i gadania z tobą o wszystkim. Coś jest nie tak i nie próbuj udawać, powiesz mi w końcu? -wiedziałam, że okłamanie jej nie wchodzi w grę. To Lilly zna mnie jak nikt inny. Położyłam się więc koło niej, tym samym opowiadając o tym, co cały czas mnie męczy. Nie powiedziała nic, kiedy zauważyła, że moje oczy się zaszkliły, tylko mnie przytuliła. 
-Wiem, jestem idiotką. -powiedziałam trzęsącym się głosem. 
-Tak, fakt, czy ty nie widzisz, że mu na tobie zależy?! -wydarła się. 
-Co? -zapytałam zdziwiona, nie z powodu tego, co właśnie powiedziała, raczej dlatego, że Lilly właśnie na mnie nakrzyczała i sama stwierdziła, że jestem idiotką.
-Zależy mu na tobie! -niemalże wydrukowała mi to prosto w twarz. 
-I co w związku z tym?! -zaczęłam odpowiadać jej krzykiem. 
-Nie odtrącaj go! On cię lubi i to nawet bardzo! 
-Skończmy krzyczeć, co? -zapytałam spokojnie -Co sugerujesz? Mam iść do niego, rzucić mu się w ramiona i powiedzieć, że go kocham, nawet jeśli nie, tak? 
-Nie, ale pokaż mu, że tobie też zależy. W sensie, nie jesteś tego pewna, ale chcesz go bliżej poznać, prawda? -kiwnęłam głową, na 'tak' -No to spotkaj się z nim, pogadaj, powiedz, że też go lubisz, ale nie chcesz się spieszyć... 
-To nie jest takie łatwe... 
-Owszem jest. Idź dzwonić! -znów się wydarła. 

Próbowałam dodzwonić się do Harrego jakieś pięć razy, ciągle to samo - zostaw wiadomość po sygnale, bla, bla, bla. Nie pozostało mi więc nic innego, jak walnąć się na łóżku i czekać aż oddzwoni. 
-Jezu Sophie! -zaczęła się drzeć -Harry! 
-Co? -zdenerwowałam się, widząc jej minę. 
-Harry jest w szpitalu! 
-Co?! 
-Miał wypadek, jest w szpitalu! -cały czas krzyczała, panicznie przy tym reagując. 
-Lilly uspokój się, gdzie jest? W którym szpitalu? 
-W St. Thomas' Hospital. 
-Zamów mi taksówkę, na teraz. -zeszłam na dół, wkładając na siebie sweter i buty. 

Po prawie pół godzinie znalazłam się na miejscu. Przed szpitalem znajdowało się nie tylko mnóstwo fotoreporterów, ale płaczące fanki, błagające ochronę o wpuszczenie ich do środka. Pewnie sama tam nie wejdę, bo wezmą mnie za jedną z nich. Sięgnęłam więc po telefon do kieszeni, wybierając numer do Louisa. Zostałam odrzucona, dzięki Louis, nie pomagasz. Spróbowałam więc do Nialla. 
-Niall, jestem przed szpitalem, dasz radę jakoś mnie wciągnąć do środka? -powiedziałam nerwowo, kiedy tylko odebrał. 
-Jasne, już idę. -po tych słowach rozłączyłam się, starając dostać jak najbliżej wejścia. Oczywiście ochrona mi nie uwierzyła, więc pozostało tylko czekać na Nialla. Kiedy tylko pojawił się, wśród tłumu można było usłyszeć jeszcze większy szum. Niestety nie ma teraz czasu na myślenie o tym, dlatego zaraz po tym, jak Niall wciągnął mnie za rękę do szpitala, udałam się biegiem na górę. 
-Co mu jest? -zapytałam nerwowo, niemalże wbiegając do widy. 
-Miał wypadek. Ciężarówka wjechała w jego samochód, jest nieprzytomny. 
-Ile to potrwa? 
-Nie wiadomo. -bezradnie pokręcił głową. Schowałam twarz we własne dłonie, zaczynając szlochać. Czy do cholery musiało stać się coś takiego, żebym zrozumiała, że jest dla mnie ważny? -To tutaj. -powiedział Niall, kiedy drzwi windy się otworzyły. Czym prędzej udałam się na oddział. 
-Po co tutaj przyszłaś? -zapytał wyraźnie niemiły Louis. 
-Wybacz, ale Harry jest nie tylko twoim przyjacielem. Mogę tam wejść? -zapytałam reszty chłopców, wskazując na salę. 
-Nie, na razie nikt nie może... -odezwał się Liam, cały czas siedząc ze spuszczoną głową. Usadowiłam zadek na krześle koło niego, chowając twarz w dłonie. 
Czekanie ciągnęło się dobrych parę godzin, kiedy w końcu pielęgniarka wyszła z sali Harrego. 
-Co z nim?! -zerwał się Louis, natychmiast do niej podbiegając. Nie pozostałam mu dłużna i ruszyłam za nim. 
-Jest w ciężkim stanie, nie mogą państwo do niego wejść, przepraszam. 
-Jak to nie możemy wejść? -zapytał Liam. 
-Pacjent naprawdę jest w ciężkim stanie i nie możemy go narażać. Wizyta będzie możliwa najwcześniej jutro rano. Proszę iść do domu, odpocząć. Nic już mu nie grozi. Przepraszam państwa, muszę wracać do pozostałych pacjentów. 
-Idźcie do domu, ja zostanę, a rano się zmienimy. -powiedział Louis, wracając na swoje miejsce. 
-Zostanę z tobą. -odpowiedział Niall -Liam, weź Sophie i Zayna i jedźcie do domu. -zwrócił się do ciemnowłosego. 
-Macie rację, chodźcie. -Liam spojrzał na mnie, po czym przeniósł wzrok na Zayna. 
-Sophie chodź, odwieziemy cię. -Zayn wstał z krzesła i podszedł do mnie. 
-Nie, dzięki. Zostanę. 
-Na pewno? 
-Tak. -odpowiedziałam stanowczo. 
-W takim razie widzimy się później. Dzwońcie, jeśli coś by się działo. Cześć. 
-Cześć. -odpowiedzieli zgranie Niall i Louis. Mi natomiast nie było ani do rozmów, ani do niczego innego. Chciałam tylko, żeby ten cały szpital i wypadek zamieniły się w jeden, wielki, zły sen i żebym w końcu mogła zobaczyć Harrego w innych okolicznościach niż przez szybę na szpitalnym korytarzu. Usiadłam na krześle, czekając. Czekając sama nie wiem na co. Obrałam sobie jeden punkt, na którym skupił się mój wzrok. Nie obchodziło mnie teraz zupełnie nic, poza zdrowiem Harrego. 
-Sophie, halo? -nie zaczęłam reagować, bo po prostu go nie słyszałam, w głowie cały czas biłam się z własnymi myślami. Zwróciłam uwagę na Nialla, dopiero, kiedy zaczął machać mi przed oczami. 
-Tak? -zapytałam zdezorientowana.
-Pytałem, czy chcesz kawę? Idę na dół do bufetu załatwić dla siebie i Louisa. 
-Nie, dzięki. -odpowiedziałam, znów wbijając wzrok w podłogę. 
-W takim razie ja zaraz wrócę. -zignorowałam jego odpowiedź, po czym zobaczyłam, że zaczyna się oddalać. 
-Obiecałaś... -usłyszałam zawiedziony ton Louisa, który siedział naprzeciw mnie -Obiecałaś, że go nie zranisz... -podniosłam na niego wzrok, ale zaraz po spojrzeniu w jego oczy znów go spuściłam. Nawet tego nie jestem w stanie zrobić. 
-Louis, ja nie chciałam, żeby to tak wyglądało. Zależy mi na Harrym, tylko po prostu nie chcę się spieszyć. Chciałam z nim pogadać, ale uciekł, zanim cokolwiek powiedziałam. Przepraszam jeśli uraziłam też ciebie. -mój wzrok znów spotkał się z jego. 
-Wiem jaki jest Harry i wiem, że boi się mówić o swoich uczuciach. Myślałem tylko, że to tobie nie zależy... 
-Zależy i to bardzo. -smutno się uśmiechnęłam. 

4 komentarze:

  1. Fajny rozdział ;) Ciekawie piszesz

    http://and-little-things-1d.blogspot.com/


    http://one-direction-opowiadanie-i-inne.blog.pl/

    OdpowiedzUsuń
  2. Zostałaś nominowana do Liebstr Award :) Więcej na http://daydream-with-1d.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Mistrzowski nick.

    OdpowiedzUsuń
  4. Dawaj następny bo już nie mogę się doczekać !

    OdpowiedzUsuń