środa, 28 listopada 2012

Rozdział 6: 'To może jeszcze trochę potrwać'


Obudziłam się, rozłożona na trzech krzesłach w tym samym miejscu, gdzie znajdowałam się wczoraj. Czyli to jednak nie zły sen, nadal jestem w szpitalu. Obok mnie zastałam nieśpiącego Liama i leżącego na jego ramieniu Zayna. Louis natomiast siedział na tym samym miejscu, co w nocy. Nialla nigdzie nie było widać. 
-Która godzina? -zapytałam szeptem, automatycznie się podnosząc. 
-7.40 - Liam odpowiedział na moje pytanie. 
-Możemy już do niego wejść? 
-Nie, pielęgniarka powiedziała, że za jakieś pół godziny. 
-Jasne. A gdzie Niall, miał jechać do domu z Louisem. 
-Tak samo jak i ty. -posłał mi uśmiech - Poszedł na dół, bo zadzwoniła mama Harrego. 
-Przyjedzie tu? 
-Nie, jest w Afryce, wspina się po górach, zbierając pieniądze dla fundacji. Siostra Harrego będzie wieczorem, albo jutro. 
-Jasne. -odpowiedziałam, znów przenosząc wzrok na podłogę. 
Czas dłuży się niemiłosiernie jeśli czekasz na coś, na czym bardzo Ci zależy. Zdecydowanie, kiedy chodzi o kogoś... 
Punktualnie o 8.00 rano podeszła do nas pielęgniarka, mówiąc, że dwójkami będziemy mogli wchodzić do sali Harrego. Bez wahania pozwoliłam wejść chłopcom, oni jednak nalegali, żebym to ja, wraz z Louisem weszli jako pierwsi. Moje kroki z początku były niepewne, ale myśl o tym, że w końcu go zobaczę, dodawała mi otuchy. Harry bez ruchu leżał na szpitalnym łóżku, podłączony kabelkami do przeróżnych urządzeń. Jego idealne loki opadały na twarz, ani trochę nie tracąc swojego uroku. Na łuku brwiowym miał przyklejony wielki plaster, który zakrywał szwy. Ramię całe posiniaczone, a na ustach i nosie aparatura pomagająca mu oddychać. Ten widok nie tylko przyprawił mnie o dreszcze, ale sprawił, że sama z siebie zaczęłam po prostu płakać. To smutne, że dopiero takie sytuacje sprawiają, że uświadamiamy sobie, jak ważni są dla nas inni. Nie potrzebowałam żadnych zbędnych słów, żeby wiedzieć, że Louis stojący obok czuje dokładnie to samo. Przytuliłam więc go najmocniej, jak tylko w tej chwili umiałam, tym samym pozwalając kilku moim łzom pomoczyć jego koszulkę. 
Po wizycie Zayna, Liama i Nialla w sali Harrego, wszyscy znów spotkaliśmy się na szpitalnym korytarzu.
*
-Nie idziesz do szkoły? -zapytała, kiedy zaczęłam wkładać na nogi swoje trampki. 
-Nie, jadę do Harrego. -odpowiedziałam stanowczo. 
-Przecież chłopcy siedzą u niego cały czas. To, że będziesz tam siedzieć i się zamartwiać na razie nic nie pomoże. 
-Lilly nie dam rady skupić się teraz na nauce, nie rozumiesz? 
-Rób, co chcesz. -skwitowała i udała się na górę. Nie pozostało mi nic innego, jak wzruszyć ramionami i 'robić, co chcę'. 
Udałam się do szpitala, by znów ujrzeć smutne twarze Louisa, Nialla, Liama i Zayna. Wszyscy siedzieli w dokładnie takich samych pozycjach, jak wczoraj, nie odzywając się ani słowem. 
-Nic nowego? -zapytałam, z nadzieją, że może odpowiedzą coś innego niż 'nie'. Nie powiedzieli natomiast nic, tylko przecząco pokiwali głowami -Leży tak już tydzień. Coś musi być nie tak. -zdenerwowałam się i zaczęłam mówić trzęsącym się głosem. 
-Musimy czekać. -powiedział troskliwie Liam i podszedł mnie przytulić. 
-To mnie już zabija. Dlaczego nie mogą tu po prostu przyjść i powiedzieć, że wszystko będzie dobrze, że Harry zaraz się obudzi i jutro nie będziemy już o tym pamiętać. Dlaczego? -z moich oczu zaczęło kapać coraz więcej łez. 
-Sophie wiesz, że to nie jest takie proste. -zaczął Zayn, wstając i podchodząc do naszej dwójki -Nam też jest ciężko. -teraz mnie przytulił. 
*
Kolejna godzina za godziną spędzona w szpitalu, żeby cały czas słyszeć od pielęgniarek: 'Niech państwo idą do domu odpocząć', 'To może jeszcze trochę potrwać'... No właśnie trochę. Ile to trochę w tym szpitalu? Dzień, dwa, miesiąc czy rok? Od ponad tygodnia słyszymy to samo. Harry natomiast jeszcze się nie obudził, a najgorsze jest to, że ani ja, ani żaden z chłopców nic nie możemy na to poradzić. 
-Pojadę do domu, trochę się przespać. -Zayn wstał z miejsca, przerywając panującą między nami ciszę. -Jedziecie ze mną? -Louis i ja przecząco pokiwaliśmy głowami. 
-Louis, nie spałeś od trzech dni, jedź. -powiedziałam, spoglądając na niego. 
-Nie chcę. Nie mam ochoty na sen. -sprzeciwił się, wciąż nie odrywając wzroku od podłogi. 
-Lou, Sophie ma rację. -zaczął łagodnie Liam. -Zostaniemy tutaj, a wy jedźcie do domu. Prześpisz się chwilę i wrócisz wieczorem. Będę dzwonić jakby co. 
-Na pewno zadzwonisz? 
-Tak, na pewno. -odpowiedział Liam, smutno się do niego uśmiechając. 
-W takim razie ja też pojadę. Dzwońcie jakby co. -Niall wstał z krzesła, podchodząc do Louisa. -Chodź stary. 
-Tak, idę. -odpowiedział obojętnie, razem z Zaynem i Niallem udając się do windy. 

Siedzieliśmy z Liamem sami na korytarzu już jakieś dwie godziny, wymieniając jedynie pojedyncze zdania, czy spojrzenia. Po chwili podeszła do nas jednak pielęgniarka, informując, że idzie zmienić Harremu kroplówkę, po czym będziemy mogli na chwilę do niego wejść. 

-Proszę jeszcze chwilkę poczekać, muszę ustalić coś z lekarzem. -jej zachowanie było dość dziwne po wyjściu z sali, ale nie zamierzałam się odzywać, tylko spokojnie czekać. Pielęgniarka złapała lekarza opiekującego się Harrym i zaczęła szeptać coś do jego ucha. Ten jakby zdziwiony odskoczył od niej, po czym razem udali się do Loczka. Wstałam nerwowo z miejsca, widząc, że Liam robi to samo. Momentalnie podeszliśmy do szyby, niestety nie mogliśmy zobaczyć Harrego, bo zasłaniała nam pielęgniarka. Po jakiś 10 minutach oboje wyszli z sali, mówiąc, że możemy tam wejść, tylko proszą o nie męczenie pacjenta. 

Zaraz, nie męcze... czy to znaczy, że... - Właśnie tak wyglądały w tej chwili moje myśli. Po wymienieniu spojrzeń z Liamem, oboje niepewnie zmierzyliśmy do środka. 
-Harry? -zapytałam niepewnie, widząc odwróconą głowę chłopaka. Momentalnie widok loczków zmienił się na jego twarz. Łza mimowolnie spłynęła po moim policzku, bo poczułam, że coś już zostało zwalczone. Jakaś przeszkoda, trudność. Już jest za nami. 
-Nie płacz. -powiedział słabiutkim głosem, wyciągając do mnie rękę. Szybkim krokiem podeszłam do niego i ją chwyciłam, po chwili siadając na krześle, które podał mi Liam. 
-Przepraszam. -wydusiłam z siebie, ciągle patrząc w jego oczy. 
-Nie masz za co. -wystawił ząbki, co sprawiło mu widoczną trudność. 
-Jak się czujesz? -zapytał Liam, chyba zauważając, że to trudny temat do rozmów. 
-Bywało lepiej stary. Gdzie reszta? 
-Pojechali do domu, w końcu się wyspać. Louis siedział tu bite trzy dni, żyjąc tylko na kofeinie. -tłumaczył dalej, siadając koło mnie -Poczekaj, zadzwonię po nich, obiecałem. 
-Jasne. -odpowiedział Harry, przytakując. Liam natomiast wyszedł z sali, wykonując telefon. -Wszystko w porządku? -zapytał, kiedy zostaliśmy już sami. 
-Teraz już tak. -uśmiechnęłam się, mocniej ściskając jego dłoń -Przepraszam cię, powinniśmy o tym pogadać. Jestem idiotką, bo boję się wziąć na siebie jakąkolwiek odpowiedzialność. 
-Nie mów tak. 
-Harry, ale to prawda. 
-Nie, to nie prawda. Ja też powinienem wtedy z tobą pogadać, a nie uciekać jak tchórz. 
-Dobra, nie gadajmy o tym. -pokręciłam głową -Najważniejsze, że nic ci nie jest. -znów się uśmiechnęłam. 
-Chłopcy już jadą. -zjawił się Liam -Gemma powiedziała, że postara się wpaść jutro, zależy, o której skończy zajęcia. Właśnie, apropos zajęć, nie powinnaś być w szkole? -spojrzał na mnie, unosząc brwi.
-Nieee. -odpowiedziałam niepewnie, przenosząc wzrok z Harrego na Liama. 
-Do szkoły! -wydarł się, wskazując mi drzwi. 
-Nie rozkazuj mi. 
-To ja tu jestem tatuś. Musisz mnie słuchać. 
-Chłopcy muszą cię słuchać, nie ja. -wystawiłam mu język. 
-Ty już teraz też, sorki. -usłyszałam Harrego -Jesteś częścią rodzinki. -uśmiechnął się. 
-Dzięki, pogrążyłeś mnie. -znów na niego spojrzałam. Ten natomiast tylko wzruszył ramionami, robiąc przepraszającą minkę. 
-Obiecaj, że jutro pójdziesz do szkoły. 
-Jutro sobota. -spojrzałam na niego z cwaniackim uśmieszkiem. 
-Zaraz, to znaczy, że nie byłaś tam cały tydzień? -zapytał zdziwiony. 
-Przepraszam, tak wyszło. -spuściłam głowę -Przeproszę was na chwilę, zadzwonię do Lilly. -czym prędzej wstałam z miejsca, puszczając dłoń Hazzy. Na korytarzu spotkałam wściekle pędzącego Louisa, za którym biegli Zayn i Niall. Wszyscy po kolei posłali mi uśmiechy, po czym jak stado wlecieli do sali Harrego. Zadzwoniłam do Lilly i powiedziałam jej, że w końcu nadszedł długo oczekiwany moment. Głośno odetchnęła z ulgą, po czym rozłączyła się, mówiąc, że musi wrócić na uczelnię. Udałam się z powrotem do sali Harrego, lecz nie weszłam do niej, kiedy zobaczyłam uchylone lekko drzwi. 
-Na serio siedziała tu przez cały tydzień? -usłyszałam zdziwiony głos Harrego. 
-Stary nawet czasem dłużej niż Louis. -to z pewnością był Zayn. Jako, że nie chciałam bawić się w podsłuchiwanie, lekko stuknęłam w drzwi, wchodząc. 
-Lilly pozdrawia. -ciepło się uśmiechnęłam, potrząsając telefonem nadal znajdującym się w mojej dłoni. 
-Dzięki, też ją pozdrów. -Harry odpowiedział mi takim samym uśmiechem. Na 'moim' krześle siedział Lou, więc postanowiłam oprzeć się o parapet, podobnie do stojącego już tam Zayna. 


_________________________________________________________________________________
Jak pewnie widzicie, rozdziały pojawiają się co jakieś 5 dni. Tak też będę starała się je dodawać. Oczywiście zależy to też od Waszych komentarzy. Jeśli już czytacie (nie musi Wam się podobać) to zostawcie komentarz :)
Lots of love x 

8 komentarzy:

  1. super i cieszę się że dodajesz takie długie :D

    OdpowiedzUsuń
  2. jejku jestes niesamowita. wciągnęłam się w twoje opowiadanie. jest takie emocjonujące. przeżywam wszystko z bohaterami. szkoda tylko że notki bd się pojawiać co 5 dni. Informuj mnie o nowych notkach mój twitter: @o_owczarek_anka

    OdpowiedzUsuń
  3. Wow, jestem pod wrażeniem! Opisujesz wszystko tak obrazowo, sporo opisów, czytało mi się jak rozdział prawdziwej książki. Dodatkowo historia już na początku zaczyna mnie intrygować :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Super. Jestem pod wrażeniem :)Czekam na kolejny

    OdpowiedzUsuń
  5. Super:) Piszesz genialnie, rozdziały są długie i bardzo ciekawe, już od samego początku dużo się dzieje. Pozdrawiam i czekam na kolejny:)

    OdpowiedzUsuń
  6. pokochałam twój blog od pierwszej notki ;) mam nadzieję, że nas nie opuścisz ;) że wytrwasz do końca i nie pomyślisz nawet przez minutę o tym, żeby zawiesić bloga. mam nadzieję, że mogę pisać w imieniu wszystkich fanek twojego bloga JESTEŚ CUDOWNA <3

    OdpowiedzUsuń
  7. KOCHAM TWÓJ BLOG . ! a ta historia jest boska narazie jestem dopiero tu , ale bardzo mi się podoba . ! oby dobrze się skończył i był długi a później napisz jeszcze inne opowiadania . ! < 3 KOCHAM TO : 3

    OdpowiedzUsuń
  8. Jezuuu, piszesz nieziemsko cudownie!

    OdpowiedzUsuń