-Pewnie wiecie, co jest teraz w planie... -zaczął, jednak nikt nie ważył się mu przerwać. W całej arenie nastała grobowa cisza. -Przez kilka ostatnich miesięcy działy się różne rzeczy, wybaczcie też jeśli zachowywałem się niewłaściwie, czy po prostu was ignorowałem. Nie chciałem tego robić. Wiecie... człowiek przestaje normalnie funkcjonować, jeśli z jego życia znika ktoś ważny. Bardzo ważny. Najważniejszy -spojrzał na mnie. Mimo, iż dzieliło nas kilkanaście metrów, a on stał na środku sceny, wiedział, gdzie się znajduję. Skierował na mnie swoje zielone tęczówki, które w blasku tych wszystkich reflektorów świeciły jeszcze jaśniej. -Ona wróciła. Wróciła i uświadomiła mi, że miłość zawsze wygra. Nie zawsze było łatwo. Ale pozwólcie, że zacytuję najważniejszą osobę w moim życiu: 'Właśnie to, że miłość nie jest idealna, automatycznie ją taką czyni'. Sophie uświadomiła mi jeszcze jedną rzecz, wiecie jaką? -znów spojrzał na tłum. Kiwał głową w te i we wte. Miałam wrażenie, że chce utrzymać kontakt wzrokowy z każdym, chociażby na sekundę. - Uświadomiła mi, a właściwie kazała zawsze słuchać głosu serca. Rozum podejmie właściwą decyzję. Właściwą tylko na moment, później będziecie jej żałować. A serce? Serce, chociaż czasem zaprowadzi nas w ślepą uliczkę, poczeka do odpowiedniego momentu, by dać światło, które oświetli wszystkie, nawet najciemniejsze zakamarki. Dlatego poszedłem za głosem serca. Ci czterej idioci stojący za mną -odwrócił się i wymienił spojrzenia z każdym z chłopców -są dla mnie ważni i to bardzo. Nie chcę zawieść ani ich, ani Sophie, ani was, bo wy jesteście częścią tego, co robię. Chciałem od tego uciec, ale to nie miałoby żadnego sensu. Wiem, że się nie da. Przepraszam za całe zamieszanie, jakie wywołało to całe idiotyczne odejście. Przepraszam za moje zachowanie. Przepraszam za to, że was zraniłem. Przepraszam -spuścił głowę, lecz po kilku sekundach znów ją podniósł. -Chłopcy, -odwrócił się - chyba jednak pomęczycie się ze mną jeszcze trochę -uśmiechnęłam się na te słowa szerzej niż kiedykolwiek. Założę się, że Harry zrobił to samo, choć nie widziałam w tym momencie jego twarzy. Chyba lekko niepewnych krokiem ruszył w stronę stojących dalej chłopców. Nie musiałam długo czekać, żeby zobaczyć ich zbiorowego 'miśka'. Na arenie jednak cały czas panowała niezręczna cisza. Nie wiem, czy może większość zgromadzonych tam dziewczyn nie pomdlała z wrażenia. Postanowiłam coś z tym zrobić i zaczęłam klaskać. Po chwili dołączyła do mnie Lilly, a za nią każda kolejna osoba, aż oklaski rozniosły się wokół całej hali.
*
Chłopcy skończyli występ wspólnym ukłonem jakieś dwadzieścia minut później. Widząc ich, schodzących ze sceny, udałam się biegiem w tamtym kierunku, nie zważając na to, czy Lilly biegnie za mną, czy nie. Nie liczyło się nic. Harry kątem oka zauważył, że się zbliżam, dlatego wyswobodził się z uścisku chłopców i otworzył ramiona, bym kilka sekund później mogła znaleźć się w nich ja. Znalazłam się nad ziemią, uginając kolana i unosząc nogi do góry. Harry zaczął kręcić się wokół własnej osi, dzięki czemu razem wykonaliśmy jeden wielki piruet. Kiedy w końcu odstawił mnie na ziemię, znów wbił swoje tęczówki w moje i zaczął dziwnie na mnie patrzeć.
-Co jest? -zachichotałam.
-Nic -uśmiechnął się. -Jesteś jedyną osobą, która potrafi wywrócić wszystko o sto osiemdziesiąt stopni. Kocham cię Sophie.
-Ja też cię kocham Harry -odwzajemniłam jego uśmiech i czym prędzej złączyłam nasze wargi.
-Co jest? -zachichotałam.
-Nic -uśmiechnął się. -Jesteś jedyną osobą, która potrafi wywrócić wszystko o sto osiemdziesiąt stopni. Kocham cię Sophie.
-Ja też cię kocham Harry -odwzajemniłam jego uśmiech i czym prędzej złączyłam nasze wargi.
*
Lilly i chłopcy postanowili udać się do klubu, by uczcić to, że Harry jednak zostaje w zespole. Mój chłopak miał chyba jednak nieco inne plany...
Taksówka zawiozła nas pod jeden z londyńskich hoteli. Harry po zapłaceniu kierowcy, wyszedł z pojazdu, po czym podszedł do 'moich' drzwi i je przede mną otworzył.
-Kolacja czeka -słodko się uśmiechnął, podając mi rękę.
Weszliśmy do środka, od razu kierując się do windy. Ta zawiozła nas na siedemnaste piętro. Jak się okazało, Styles wynajął je całe. Kiedy winda się otworzyła, ujrzałam cały hol, obsypany płatkami róż, które jednym, zgranym szlakiem prowadziły do pokoju numer 2508. Niepewnym krokiem udałam się w tamtym kierunku, cały czas czując rękę Harrego, ściskającą moją.
-Dlaczego akurat 2508? -odwróciłam się i pytająco na niego spojrzałam.
-25 to dzień, 8 to miesiąc.
-Dwudziesty piąty sierpnia -spojrzałam na niego z lekkim uśmiechem na twarzy. Już teraz wszystko było jasne. Przecież to wtedy wpadłam na niego pod Milkshake City.
-Dwudziesty piąty sierpnia -powtórzył po mnie, także lekko się uśmiechając, po czym złożył na moich ustach lekki pocałunek. -Zapraszam na kolację -otworzył drzwi i gestem ręki zaprosił mnie do środka. W środku spotkało mnie jeszcze więcej płatków róż, które tym razem 'kazały' wyjść mi na balkon. Szłam więc wyznaczonym szlakiem, po chwili znajdując się już na tarasie, gdzie porozstawiane były małe świeczki i stolik dla dwóch osób. Do tego ciemność, oświetlana milionami światełek, pochodzących z budynków cudownego o tej porze Londynu.
-Wiedziałeś, że kocham takie widoki, co? -znów się do niego odwróciłam.
-Miałem lekką nadzieję, że bardziej kochasz mnie, ale tak, masz rację, wiedziałem -szeroko się uśmiechnął. Wtedy to zaczęła lecieć muzyka. Wolna, spokojna, taka, jaką uwielbiam. Nie mam zielonego pojęcia, skąd się wydobywała. Szczerze mówiąc, nie bardzo mnie to obchodziło. Wszystko było takie idealne.
*
Kolacja była pyszna. Muzyka była cudowna. Londyn jak zwykle uroczy. Harry dżentelmeński, zresztą on zawsze taki jest.
-Zatańczy pani? -wstał i wyciągnął do mnie dłoń. Oczywiście przytaknęłam, nie umiejąc odmówić. Ręka Harrego spoczęła na mojej talii, ja natomiast swoją umieściłam na jego ramieniu. Mocniej się do siebie zbliżyliśmy, już po chwili kołysząc w rytm muzyki. Oparłam głowę na klatce piersiowej Harrego, słuchając równego bicia jego serca. Znów miałam wrażenie, że bije tylko dla mnie. To było cudowne. Mój towarzysz jednak na chwilę przystanął i lekko mnie od siebie odsunął.
-Kocham cię -wyszeptał, opierając swoje czoło o moje. Podniosłam wzrok, patrząc w jego cudowne, zielone tęczówki.
-Też cię kocham -uśmiechnęłam się, złączając nasze wargi. Nie trwało to jednak długo, bo z nieba zaczęły sączyć się pojedyncze krople deszczu. Zdążyliśmy tylko odstawić stolik pod daszek, sami również się pod nim chowając, gdy kapuśniaczek zamienił się w większą ulewę. Stałam oparta o okno od naszego pokoju, delektując się zapachem deszczu, który od zawsze uwielbiałam. Harry stanął po chwili naprzeciw mnie i znów głęboko spojrzał mi w oczy. Bez najmniejszego słowa znów złączył nasze wargi, po chwili pozwalając naszym językom wykonywać jeden, wspólny taniec. Zostałam bardziej przyparta do okna, już wiedząc, co za chwilę się stanie. Nie protestowałam. Wręcz przeciwnie, chciałam, żebyśmy to właśnie dziś stali się jednością.
Kilkanaście sekund później znaleźliśmy się w środku apartamentu, wywracając wszystko, co stanęło nam na drodze, ani razu nie przerywając przy tym pocałunku.
Do tej pory robiłam to tylko raz i Harry doskonale o tym wiedział. Wiedział, że się bałam. Tej nocy było jednak inaczej. Był delikatny, starał się, bym czuła się jak księżniczka. Jego księżniczka. Tak własnie było. Liczył się tylko on i ja. My. On był moim prywatnym księciem, a ja jego księżniczką.-Kocham cię -wyszeptał, opierając swoje czoło o moje. Podniosłam wzrok, patrząc w jego cudowne, zielone tęczówki.
-Też cię kocham -uśmiechnęłam się, złączając nasze wargi. Nie trwało to jednak długo, bo z nieba zaczęły sączyć się pojedyncze krople deszczu. Zdążyliśmy tylko odstawić stolik pod daszek, sami również się pod nim chowając, gdy kapuśniaczek zamienił się w większą ulewę. Stałam oparta o okno od naszego pokoju, delektując się zapachem deszczu, który od zawsze uwielbiałam. Harry stanął po chwili naprzeciw mnie i znów głęboko spojrzał mi w oczy. Bez najmniejszego słowa znów złączył nasze wargi, po chwili pozwalając naszym językom wykonywać jeden, wspólny taniec. Zostałam bardziej przyparta do okna, już wiedząc, co za chwilę się stanie. Nie protestowałam. Wręcz przeciwnie, chciałam, żebyśmy to właśnie dziś stali się jednością.
Kilkanaście sekund później znaleźliśmy się w środku apartamentu, wywracając wszystko, co stanęło nam na drodze, ani razu nie przerywając przy tym pocałunku.
_______________________
Hejka!
Z góry przepraszam, że dodałam rozdział dopiero dziś, ale pod ostatnią częścią nie pojawiła się ilość komentarzy, która była w stanie to jakkolwiek przyspieszyć. Mam nadzieję, że nie macie mi niczego za złe...
Na następny rozdział zapraszam za tydzień, chyba że będzie powyżej 20 komentarzy :)
Dzięki za wszystko i do później :) .xx
Jedno wielkie, niezaprzeczalne WOW♥
OdpowiedzUsuńZajebisty rozdział, To co Harry mówił na scenie... piękne. Piękne słowa. Cieszę się że jednak nie odszedł:) I ta końcówka? Wspaniała. Czekam na następny i pozdrawiam Asiek :*
OdpowiedzUsuńExtraordinHarry, fabuLouis, phenomiNiall, amaZayn, brilLiam xD
OdpowiedzUsuńomnomnomn, zakochałam się! ♥
OdpowiedzUsuńJak zawsze świetnie ;) nie wiem skąd ty te wszystkie pomysły bierzesz ; ) kocham <3<3<3
OdpowiedzUsuńŚwietnie, chyba jak zawsze... pisz next
OdpowiedzUsuńkocham twoje opowiadanie <3 czekam na następny rozdział :)
OdpowiedzUsuńAww. *_* #Kath zapraszam na mojego bloga http://amazingtimewith1d.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńŚwietne :)
OdpowiedzUsuńzapraszam was na naszego bloga
http://loveissomethingmorethanfriendship.blogspot.com/
Cudowny rozdział. Taki romantyczny. To co Hazza powiedział na scenie niesamowite. Do wszystkiego kciuk do góry. Czekam na następny. Masz talent
OdpowiedzUsuń*-*
Świetny rozdział i czekam na next :D
OdpowiedzUsuńawww *.*
OdpowiedzUsuńfenomenalny ;)
a Harry uroczy jak zwykle ;)
Twojego bloga czytam od pewnego czasu, ale dopiero teraz postanowiłam się ujawnić.
OdpowiedzUsuńTwój blog jest świetny. Tak jak ten rozdział. Cieszę się, że Harry nie odszedł z zespołu, czekam na następny :)
Boże, to jest takie piękne. Tak się bałam, że on zakończy tą karierę, ale zaskoczyłaś mnie z tym, że nie : ) Szkoda, że nie opisałaś stosunku. Nie chodzi tu o to żebym się ponapalała, ale po prostu rozdział byłby ciekawszy i urozmaicony. Ale i tak mi się strasznie podoba : D
OdpowiedzUsuń[justinbieber-clare.blogspot.com]
aww dziękuję, dziękuję. Chciałam tylko sprostować, że po prostu nie czuję się w 'tych tematach', dlatego wolę ich nie opisywać, by potem nie wyszedł żaden shit.
UsuńDziękuję za miłe słowa i do napisania :) .x
Rozdział wspaniały, słowa Harrego na scenie były takie cudowne, całe to opowiadanie bardzo wciąga. Czytasz i czytasz i pragniesz więcej. Co do tego jak zakończyłaś rozdział również jak ty nie czuje się dobrze w "tych tematach" więc mam takie samo podejście by zakończyć wszystko ładnie i nie wdawać się w szczegóły :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam jak znajdziesz czas wpadnij do mnie ;D
Jesteś genialna, wiesz? Nigdy nie czytałam lepszego bloga. W ogóle, czuje się jakbym czytała książkę. To opowiadanie... Ehh, no, po prostu brak mi słów. Życzę Ci, abyś nigdy nie przestawała pisać, bo to co robisz jest cudowne. Jesteś w tym naprawdę dobra.
OdpowiedzUsuńczekam na nexta <333
OdpowiedzUsuńPiszesz naprawdę świetnie, zgadzam się z koleżanką wyżej, to czyta się jak książkę, jest bardzo wciągające... i realne :) naprawdę czyta się tak , jakby to czytelnicy byli jednym z głównych bohaterów.
OdpowiedzUsuńMasz talent, jesteś mega dobra w tym co robisz :) nie przestawaj bo było by to zmarnowanie naprawdę dużego talentu :)
mam nadzieję, że będziesz pisać jeszcze więcej i nie przestaniesz :)
Twoja wierna czytelniczka A. :)
Jesteś niesamowita, wiesz?
OdpowiedzUsuńPiszesz genialnego bloga!!! Masz talent dziewczyno:)
A ten rozdział genialny (zresztą jak pozostałe).
Taki romantyczny klimacik się zrobił!
Czekam na nexta....:)
Świetny! :*
OdpowiedzUsuńCzekam na następny. :*
Zapraszam do siebie, jest już nowy rozdział. :D
http://wszystko-o-nich.blogspot.com/
Extra!
OdpowiedzUsuńCzekam na dalsze części! ;)
Zapraszam na mojego bloga, gdzie znajdują się imaginy o chłopakach:
http://one-direction-forever-imaginy.blogspot.com/
;D
Bosko *.* Kocham to opowiadanie *.*
OdpowiedzUsuńPisz szybko ;*
Szybko no pisz............przeczytałam go już w czwartek,ale dostane zaraz szału,ponieważ codziennie wchodze i sprwadzam ,a ty nic.......talent masz wielki........kocham cie po prostu........no dodaj..........bo w psychiatryku chyba wyląduję :)/błagam niech Sophie też kiedyś zajdzie w ciąże :*
OdpowiedzUsuńNiech będą razem, ale niech nie zachodzi w ciążę, na razie :)
OdpowiedzUsuń