czwartek, 4 kwietnia 2013

Rozdział 30: 'Mamy problem'


Silne ramiona, nie pozwalające mi wstać, miliony pocałunków składanych na mojej szyi i cudowna chrypka witająca mnie w połączeniu z zielonymi tęczówkami - to wróciło. To wróciło, a na dodatek spotykało mnie każdego dnia. Nikt nie dał mi 'potwierdzenia', że jestem dziewczyną Harrego. On sam o to nie zapytał. Wydaje mi się, że oboje się obawialiśmy. Ważniejsze było dla mnie jednak to, że miałam go przy sobie. Nie obchodziło mnie, jak na niego mówię. To mój Harry i nikomu nie chcę go oddać. Spędzaliśmy ze sobą dosłownie całe dnie, a ja nadal nie miałam dosyć. Wręcz przeciwnie, chciałam jeszcze więcej. Brakowało mi nie tylko Harrego, ale także reszty. Po powrocie do Londynu znów miałam ich przy sobie i czułam się szczęśliwsza niż kiedykolwiek wcześniej. Odzyskałam ich.
Jedyna sprawa, która nie została rozwiązana, to odejście Harrego z One Direction. Nadal upiera się, że to koniec. Mi natomiast nie zostało dużo czasu na przekonanie go, bo to dziś chłopcy grają koncert, kończący trasę po Europie. To dziś Harry oficjalnie deklaruje swoje odejście na scenie. To dziś One Direction przestaje istnieć.
Nie chcę, żeby to robił, ale mnie nie słucha. Od kilku dni staram się uświadomić mu, że damy sobie radę, ale jak zwykle, wie lepiej. Styles zawsze był uparty, ale odejście z zespołu to jednak 'big deal', nie? 
Siedziałam na łóżku, gdzie próbowałam wymyślić, co jeszcze można zrobić, żeby wybić mu z głowy tak głupi pomysł. Niestety na marne. Po chwili jednak przerwał mi pukający do drzwi Niall.
-Mamy problem -nerwowo podszedł do łóżka, dziwnie na mnie patrząc.
-Jaki znowu? -wywróciłam oczami, domyślając się, że jeśli nie chodzi o zjedzone chipsy, to zapewne nie może zdecydować się, jaki kolor bokserek na siebie włożyć.
-Lilly.
-Co Lilly?
-Nie wiem, nie rozmawia ze mną -bezradnie rozłożył ręce.
-No to mi powiedz, co zrobiłeś.
-Nic nie zrobiłem. Nic, na co ona by się nie zgodziła.
-I tak po prostu z tobą nie rozmawia? -uniosłam brwi.
-Nie wiem, co zrobiłem nie tak -wzruszył ramionami. -To znaczy... -spuścił wzrok.
-Mów -głośno westchnęłam.
-No bo chyba wiesz, że nie jesteśmy razem, tak?
-Tak? -znowu uniosłam brwi.
-Dobra, powiem ci wszystko na jednym wdechu, bo inaczej nie umiem. Tylko błagam, nie przerywaj.
-Niall kurde! O co chodzi do cholery?
-Pamiętasz imprezę, jak wróciłaś z Polski kilka dni temu? -kiwnęłam głową na 'tak'. -To o tamtą noc chodzi. Oboje byliśmy trochę pijani i...
-Nie kończ -przymknęłam oczy i przecząco pokiwałam głową.
-Ale ona nie rozmawia ze mną dopiero od wczoraj. Sophie, pogadaj z nią błagam cię.
-Niall kurde, nie jestem waszym pośrednikiem. Sami musicie załatwiać swoje sprawy.
-Ale mi na niej zależy! -wydarł mi się prosto w twarz. -Przez ostatnie pół roku bawiliśmy się w kotka i myszkę, tyle że ja nie chcę dłużej tego ciągnąć. Kocham ją, dlatego dzisiaj na koncercie pytam ją, czy chce ze mną być i tyle. Jeśli powie nie, to ja już nie wiem, co ze mną jest nie tak -wstał z łóżka i znów udał się do drzwi.
-Niall... -nawet nie zareagował. Po prostu wyszedł z pomieszczenia.
Chciałam zostawić tę sprawę do rozwiązania Niallowi i Lilly, ale nie potrafię. Szybko wstałam z łóżka, bo rozmowa z Lil była po prostu konieczna.
-Co się stało, czemu krzyczeliście? -minęłam się w drzwiach ze zdezorientowanym Harrym.
-Nic, nieważne -niepewnie się uśmiechnęłam. -Widziałeś może Lilly?
-Przed chwilą wyszła. Coś się stało?
-Nie, to znaczy... Opowiem ci wszystko później -cmoknęłam go w usta i szybko zeszłam na dół. 

Szukanie Lilly po okolicy nie miało żadnego sensu. Jak kamień w wodę. Nigdzie jej nie widziałam, nie odbierała telefonu, a co gorsze, nie wiedziałam, gdzie jej szukać.
-Niall, gdzie ona może być? -zadzwoniłam do blondyna, cały czas szwędając się po ulicach Londynu. 
-Nie wiem -odpowiedział oschle. -Jeśli już ją znajdziesz to do mnie zadzwoń. Muszę iść, mamy próbę. Cześć -rozłączył się. Moją jedyną reakcją na zachowanie Nialla było głośne westchnięcie. Nigdy się tak nie zachowywał. Poprawka, nie zachowywał się tak, kiedy mieszkałam w Londynie. Na razie nie jestem tutaj na tyle długo, żeby to wywnioskować, chociaż oboje z Lilly się zmienili. Nadal mogę na nich liczyć i oboje nadal są moimi przyjaciółmi, ale między nimi nie ma już tej 'iskierki', która była od samego początku.
Nie miałam zielonego pojęcia, gdzie mogła znajdować się Lilly. Czasu na przeszukanie całego Londynu także nie było. Usiadłam na jednej z ławek w parku, mając nadzieję, że może tam wpadnie mi do głowy miejsce, gdzie się schowała. Nie było inaczej, już po chwili przypomniało mi się, czego jeszcze nie sprawdziłam.
Jak to w ogóle mogło nie przejść mi przez myśl? To powinno być pierwsze miejsce, jakie odwiedzę. Małe jeziorko znajdujące się w jednym z londyńskich parków. Nie było znane, bo schowane głęboko w lesie. Ale to tam Lilly spędziła najwięcej czasu ze swoim tatą, który zmarł kilka lat temu. Zawsze szła tam, gdy chciała być sama. Chciała być sama, choć nie do końca. Podświadomie cały czas czekała, by ktoś przyszedł i ją przytulił. Nie potrzebowała nic innego. Wiedziałam, że tam jest, nawet przed wejściem do parku. Nie myliłam się. Siedziała w tym samym miejscu, gdy za każdym poprzednim razem. Kiedy tylko podeszłam bliżej, podkurczyła kolana i objęła je ramionami.
-Lilly... -zaczęłam łagodnie.
-Dziękuję -przerwała mi, mówiąc przez łzy, po czym tylko przytuliła. Wiedziałam, że płakała, nie znając jednak powodu. Odwzajemniłam jej uścisk, gładząc przy tym jej kasztanowe włosy -Powinnam raczej powiedzieć przepraszam... -nie przestawała szlochać.
-Spokojnie, będzie dobrze. Powiedz, co się stało -ciągle odpowiadałam jej łagodnym głosem. Bałam się, że tak krucha istotka, jaką jest Lilly, może rozpaść się na malutkie kawałeczki. Nie chciałam tego za żadne skarby.
-Sophie, ja... -odkleiła się ode mnie i niepewnie spojrzała w moje oczy -Ja przepraszam -spuściła głowę. -Przepraszam za to, że żyję. Przepraszam. Nie zasługuję ani na twoją przyjaźń, ani w najmniejszym stopniu na to, co czuje do mnie Niall, przepraszam.
-Lilly, co ty bredzisz? 
-Sophie, on.. ja... my...
-Wiem Lilly, wiem -znów ją przytuliłam.
-Sophie, ja... jestem w ciąży -powiedziała niepewnie, nie przestając moczyć mojego rękawa. Szczerze mówiąc, wiedziałam o tym, do czego właśnie się przyznała. Inaczej nie uciekłaby od Nialla. Wręcz przeciwnie, byłaby w siódmym niebie.
-Tak, wiem. Powinnam teraz zacząć prawić ci kazania na temat prezerwatyw? -uniosłam brwi.
-Co? -zapytała zdezorientowana, ocierając łzy.
-Wiem, że jesteś w ciąży.
-Dobra, to teraz mi dowal. Powiedz, jaka to jestem beznadziejna.
-Mogłabym to zrobić, ale... nie. -pokręciłam głową. -Jesteś moją przyjaciółką, jasne? Zawsze ci pomogę i nawet nie staraj się myśleć, że jest inaczej. Zasługujesz na wszystko, co masz. Niall cię kocha, więc pokocha też to dziecko. Nie bądź głupia i powiedz mu zanim się rozmyśli.
-Która godzina? -wstała pospiesznie, otrzepując spodnie.
-Siedemnasta, koncert zaczyna się za dwie godziny.
-Wiem, chodź -chwyciła moją rękę i zaczęła biec, ciągnąć mnie za sobą.
*
W przeciągu godziny udało nam się ogarnąć wszystko, co potrzebne. Ubrałyśmy uszykowane wcześniej sukienki i po spakowaniu dupereli do torebek, mogłyśmy udać się do areny. Droga zajęła nam niecałe dwadzieścia minut, po czym po przemknięciu przez kilka korytarzy, znalazłyśmy się w garderobie chłopców. 
-Ty -wskazałam na Nialla - i ty -chwyciłam Lilly za rękę -ze mną. Z moich dotychczasowych informacji wynika, że za dziesięć minut rozpoczynasz koncert -przeniosłam wzrok na zdezorientowanego Nialla, który tylko lekko kiwnął głową. -Cudownie, w takim razie macie całe dziesięć minut, żeby ze sobą porozmawiać. To ja nie przeszkadzam -cwaniacko się uśmiechnęłam i zaczęłam podążać z powrotem do osobnego pomieszczenia -Dziewięć pięćdziesiąt osiem, pięćdziesiąt siedem. 
-Oj zamknij się wreszcie -usłyszałam wrzask Lilly, dlatego czym prędzej zamknęłam za sobą drzwi, tym samym znowu lądując w pokoju razem z Liamem, Louisem, Zaynem i Hazzą. 
-Wszystko w porządku? -zapytał mulat.
-Teoretycznie powinnam się martwić, praktycznie jednak czuję, że wszystko będzie okej.
-Coś się stało? -zapytał, a raczej stwierdził Louis.
-Tak -odpowiedziałam niepewnie. -Ale o tym później. To, czy Lilly wam powie, to tylko jej decyzja. Przepraszam... Harry, moglibyśmy chwilę porozmawiać?
-Tak? -dziwnie na mnie spojrzał. -Chodź -chwycił mnie za rękę i zaprowadził w bardziej ustronny kąt pomieszczenia.
-Wiem, że dłuższe namawianie cię na zostanie w zespole nie ma sensu, dlatego chciałam powiedzieć ci tylko jedno. Nieważne, co będzie się działo, rób to, co karze ci serce. Rozum sprawi, że prędzej, czy później będziesz żałować swojej decyzji. Serce jest ważniejsze. To między innymi dlatego dzisiaj tutaj stoję. -lekko uniosłam kąciki do góry - Kocham cię, wiesz?
-Nie powiedziałaś tego jeszcze odkąd tu jesteś -odwzajemnił mój niepewny uśmiech i przez chwilę głęboko patrzył w moje oczy.-Jestem największym szczęściarzem chodzącym po świecie, wiesz?
-Wiem, dlatego tego nie zmarnuj -zarzuciłam mu ręce na szyi i mocno do siebie przytuliłam.
-Harry, idziemy! -wykrzyknął Louis, powoli udając się na scenę zaraz za resztą. Jeśli wszyscy już idą... to znaczy, że Niall musiał skończyć rozmawiać z Lilly. Jeszcze raz zaciągnęłam się perfumami Hazzy i chwytając jego rękę, pociągnęłam za sobą do wyjścia. Miałam rację. Niall i Lil skończyli rozmawiać. W zamian się całowali. Ręce Stewartówny na szyi Horana, a on mocno ściskający ją w talii. Taki obrazek pojawił mi się przed oczami. W końcu jest szczęśliwa. Wiem, że dziecko na razie sprawia jej problem, ale jeśli nie pogodzi się z tym, co się stało w czasie ciąży, jestem pewna, że chwytając na ręce małą istotkę, zrozumie, że kocha ją najbardziej na świecie.

__________________

11 komentarzy:

  1. Awwwww......
    Nilly będzie mieć dzidziusia *.*

    OdpowiedzUsuń
  2. O jaaaaaaaa <3 kiedy następny? szczerze? dzisiaj zaczęłam i nie mogłam przestać czytać! jesteś niesamowita

    OdpowiedzUsuń
  3. O rany jakie słodkie :)
    Boski rozdział, zajebiści boski rozdział :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Awwwww *.*

    suuper, weny życz e :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Naprawdę super blog cieszę się, że go odkrylam. Ten rozdział, podobnie jak reszta, naprawdę super. Czekam na następny:D *-*

    OdpowiedzUsuń
  6. oooo, będzie dzieciąteczko, będzie dzieciąteczko.. Jak super : D
    [justinbieber-clare.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
  7. Boże *.* Zaskakujesz dziewczyno ;O Rozdział jest cudowny....
    Błagam nalej Hazzie oleju do głowy...Niech nie odchodzi, bo go uduszę .___.
    Do następnego ;* Kiedy można się go spodziewać?
    ~Agusi

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. aww, dziękuję za miłe słowa :) Co do Hazzy... mam nadzieję, że uda mi się Was zaskoczyć ;)
      Nowy rozdział najprawdopodobniej we wtorek. Zapraszam! :) x

      Usuń
  8. O Boże kocham twojego bloga <3 często wracam sobie do starych notek, bo uwielbiam jak piszesz ;) jak się cieszę, że będzie dzidziuś w tej jednej wielkiej familii ;) aww uwielbiam <3 mam nadzieję, że Harry jednak nie odejdzie z zespołu, bo to nie będzie to samo! Zastanawiam się kiedy i jak Lily powie chlopakom, że jest w ciąży... Z niecierpliwością czekam na kolejną notkę i życzę weny ;** <3

    OdpowiedzUsuń
  9. O Boże kocham twojego bloga <3 często wracam sobie do starych notek, bo uwielbiam jak piszesz ;) jak się cieszę, że będzie dzidziuś w tej jednej wielkiej familii ;) aww uwielbiam <3 mam nadzieję, że Harry jednak nie odejdzie z zespołu, bo to nie będzie to samo! Zastanawiam się kiedy i jak Lily powie chlopakom, że jest w ciąży... Z niecierpliwością czekam na kolejną notkę i życzę weny ;** <3

    OdpowiedzUsuń
  10. ale sie nadziało :O
    Jest ciekawie nie powiem !! :)
    Ciekawe co zrobi Harry , ale odpowiedz dostane w nastepnym rozdziale nie zostaje mi nic tylko czekac weny ! ♥

    OdpowiedzUsuń