piątek, 29 marca 2013

Rozdział 29: 'Harry ogłasza koniec kariery'


Dni mijały jak szalone. Każdy jednak wyglądał tak samo. Cztery ściany i łóżko w ich centrum. Mój pokój. Jedyne pomieszczenie, w którym czułam się bezpieczna i z którego nie chciałam wychodzić. Nie czułam nawet takiej potrzeby. Dokładnie trzy miesiące temu pożegnałam się z Harrym na lotnisku i dokładnie od trzech miesięcy moje serce jest rozerwane na kilkadziesiąt małych kawałków, których nikt nie jest w stanie posklejać. Od tego czasu różne osoby zaczęły pojawiać się w moim życiu, ale tak samo szybko z niego znikały. Znikały z jednego powodu. Zawsze starałam się dostrzec w nich chodź cień cudownych loczków, czy zielonych oczu. Niestety, w każdym przypadku kończyło się tak samo.
Lilly stara się dzwonić codziennie. Chłopcy natomiast przestali po dwóch tygodniach. Co jakiś czas pojawi się od nich pojedyncza wiadomość, ale to już nie to samo. Tracąc Harrego, straciłam także ich.

Po zjedzeniu śniadania przygotowanego przez moją mamę, znów wróciłam do siebie i włączyłam komputer. Nie robiłam tego od bardzo dawna, bo zawsze trafiałam na zdjęcie chłopców. Widząc Harrego miałam jeszcze większą ochotę się rozpłakać i jak najszybciej wsiąść w najbliższy samolot do Londynu.
'Harry Styles zdecydował! Od przyszłego tygodnia One Direction będzie składać się z czerech członków!' -miałam rację. Gdzie nie spojrzę, tylko chłopcy. Tylko co to za artykuł?
'Harry Styles decyduje się na odejście z zespołu. W ostatnim wywiadzie przyznaje, że tęskni za normalnym życiem i dłużej nie chce ciągnąć swojej sławy. Jak donosi bliska osoba Stylesa, na jego decyzję duży wpływ miało ostatnie rozstanie. Przypomnijmy, że chłopak nie spotyka się już z Sophie Olsen. *Tutaj nasze wspólne zdjęcie* Harry ogłasza koniec kariery na przyszłą sobotę, czyli ostatni koncert One Direction z trasy koncertowej po Europie'.
Harry odchodzi? Tylko dlaczego dowiaduję się tego z internetu? Dlaczego żadne z nich mi nie powiedziało?
Czym prędzej wybrałam numer do Lilly. Odebrała po kilku wiecznie ciągnących się sygnałach.
-Lilly, co to za cyrk?
-O czym ty mówisz? -zapytała zaspana.
-Nie żartuj. Harry odchodzi z zespołu. To prawda?
-Sophie poczekaj, to nie tak.
-A jak? Będę się teraz dowiadywać, co u was z internetu? To nie fair. Sądzisz, że nie należy mi się już ani odrobina szczerości?
-Sophie, Harry nie chciał, żeby tobie o tym powiedzieć. Obie dobrze wiemy, dlaczego chce odejść. Od waszego rozstania nie wychodzi ze swojego pokoju, a widzę go tylko na scenie. Ani razu nie miał w ustach alkoholu i sama wiesz dlaczego. Odejście z zespołu to tylko i wyłącznie jego decyzja i żadne z nas nie miało na nią wpływu. Właściwie... -zatrzymała na chwilę. -Właściwie nie. Ty miałaś i nadal masz na to wpływ.
-Sugerujesz coś? -uniosłam brwi, wiedząc, że i tak nie zobaczy tego gestu.
-Tak. Przyjedź tu do jasnej cholery i przemów mu do rozsądku! On cię kocha, ty kochasz jego i nawet jeśli pamiętasz to, co się stało, to wiesz, że Harry nigdy więcej nie popełni tego błędu.
-Lilly, ja nie chcę...
-Chcesz Sophie i przestań się oszukiwać -przerwała mi. -Czekam w domu.
-Cześć -nie miałam zamiaru dłużej ciągnąć tej rozmowy. Nie chciałam słuchać prawdy, która bolała. Lilly miała rację.
*
Kolejny dzień spędzony w domu i jeszcze większy mętlik w mojej głowie. Ostatnia rozmowa z Lilly dała mi jednak do myślenia. Chcę spróbować jeszcze raz. Kocham Harrego i nie mogę oszukiwać się, że jest inaczej. Nawet jeśli minęło kilka miesięcy, to i tak nie jestem w stanie o nim zapomnieć. Nadal jest dla mnie najważniejszy i nadal mi na nim zależy. Nie chciałam zostawać w Polsce, bo tylko się tutaj dusiłam. Myśli rozrywały całą moją głowę, a jedyne, co wiem na sto procent, to to, że go kocham. 
Równo o osiemnastej wylądowałam na lotnisku Heathrow, z którego czekała mnie piętnasto-minutowa podróż do domu.
Nie tylko zastałam tam chłopców i Lilly, ale chyba także cały Londyn. Wielka biba. Na tyle wielka, że nikt nie zorientował się, że weszłam. Bez robienia większej sensacji, udałam się na górę, gdzie nie było nikogo. Ciemny korytarz i zero żywej duszy. To było trochę przerażające, dopóki nie zobaczyłam łuny światła spod drzwi do naszego pokoju. Właśnie taką miałam nadzieję. Chciałam, żeby Harry znalazł się nie gdzie indziej, tylko w naszym małym królestwie.
-Louis, mówiłem, że nikt nie ma tu wchodzić! -wydarł się, kiedy tylko weszłam. Uśmiechnęłam się pod nosem i znów przestudiowałam każdy jego lok po kolei. Był idealny. Leżał do mnie tyłem, nie wiedząc, że osoba, która zakłóca jego spokój to ja.
-Louis nie wie, że tu jestem -momentalnie się odwrócił, spadając z łóżka. Zaczęłam się z niego śmiać.
-Wróciłaś? -podniósł swoje zwłoki z podłogi i otrzepując spodnie, podszedł bliżej. Znowu zatopiłam się w jego zielonych tęczówkach i nic nie mówiąc, po prostu go przytuliłam. Nie chciałam puszczać. Nigdy.
-Przepraszam, nie wychodzi mi udawanie, że mi na tobie nie zależy -odsunęłam go od siebie. Szeroko się uśmiechnął i w końcu wlepił swoje usta w moje. Cudowne motylki w brzuchu powróciły i znowu czułam się bezpiecznie.
-Przepraszam -wyszeptał, znów wbijając we mnie swój wzrok. -Za wszystko -jego głos zaczął się trząść. -Nie zasłużyłaś na to, nawet w najmniejszym stopniu. Przepraszam Sophie -zaczął płakać. Nie wstydził się swoich łez, wręcz przeciwnie, nie chciał ich ukrywać.
-Nie płacz głuptasie -uśmiechnęłam się, mocno go ściskając.
*
-Nie chcesz do nich zejść? 
-Nie. Za dużo tam ludzi. Po drugie tutaj jest przyjemniej -uśmiechnęłam się, podnosząc na niego wzrok. 
-Skoro tak... to zostaniesz? -uniósł brwi, słodko się uśmiechając. Tylko lekko pokiwałam głową, odwzajemniając jego uśmiech. 
-Harry... -zaczęłam niepewnie. 
-Hm? -'zapytał', bawiąc się jednym z kosmyków moich włosów. 
-To prawda, że chcesz odejść? Wiesz, z zespołu. 
-Tak, podjąłem decyzję. Nie chcę ranić ani ciebie ani reszty dookoła. 
-Ale chcesz robić to, co kochasz. Nie możesz odejść. 
-Przede wszystkim, chcę być z osobą, którą kocham -pocałował mnie w głowę. -Pośpiewać zawsze mogę pod prysznicem. 
-Nie Harry. Nie próbuj się oszukiwać. Mnie z pewnością nie dasz rady. Bycie na scenie i śpiewanie dla tysięcy ludzi to to, co chcesz robić w życiu. Trafiła ci się szansa, jaką dostaje niewielu, dlatego nie daj tak łatwo temu odejść. One Direction bez ciebie to już nie One Direction. Wiem, że to po części moja wina, że nie chcesz już dalej grać, dlatego zrób to dla mnie i odwołaj to całe odejście. Oboje dobrze wiemy, że będziesz żałować. 
-Sophie, boję się, że to wszystko może wrócić. Nie chcę znowu cię stracić, dlatego jeśli mam wybierać między występami, pieniędzmi, sławą a tobą, to zawsze wybiorę ciebie. 
-Harry, nikt nie karze ci wybierać -głośno westchnęłam. 
-Co nie zmienia faktu, że cały czas ktoś cię rani, tylko dlatego, że ze mną... Właściwie, czy ty ze mną jesteś? 
-Właściwie to nie, bo o to nie zapytałeś -wystawiłam mu język. 
-Okej -wzdrygnął ramionami. 
-Dzięki -wywróciłam oczami, tym samym odwracając się do niego tyłkiem. 
-Sophie za kilka... dziesiąt lat i tak musiałbym odejść. Wyobrażasz sobie starego dziadka z laską śpiewającego 'tonight let's get some...'? 
-Za kilkadziesiąt lat to ty będziesz to opowiadał wnukom. Każdy ma prawo spełniać swoje marzenia. Ty chcesz śpiewać, więc tego nie marnuj -znów się do niego odwróciłam. 
-A ty co chcesz robić? -zapytał, głęboko patrząc mi w oczy. 
-Harry ja tak naprawdę nigdy ci nie mówiłam, ale pisałam trochę tekstów... 
-Wiem, nie jestem idiotą -zaśmiał się.
-Czytałeś je? -uniosłam brwi. 
-Nie. 
-Dobra, to była jedna sprawa -wywróciłam oczami. - Druga jest taka, że jeden z nich jest na waszym albumie... 
-Co?! -wydarł się. 
-Patelnia? 
-Nie, nie -machnął ręką. -Jaka piosenka? Zaraz, przecież pisaliśmy większość tekstów sami. Jak to? 
-Wasi managerowie szukali jakiś tekstów, więc wysłałam im swoje. To było w maju zeszłego roku, więc jeszcze się nie znaliśmy. Nieładnie to tak śpiewać coś, nie znając autora -pogroziłam mu palcem. 
-Dobra, dobra, to nieważne. Co napisałaś? 
-Nie powiem ci -uparłam się.
-Wiesz, że wystarczy jeden mój telefon i sam się dowiem? To jak? -poruszył brwiami.
-Zero komentarza na ten temat. Obiecujesz? -uniosłam brwi.
-Obiecuję -nasze dwa małe palce się splotły, co miało być znakiem obietnicy.
-Irresistible -odpowiedziałam, najszybciej jak tylko umiałam i zamykając oczy, rzuciłam się na poduszkę.
-I find your lips so kissable and your kiss unmissable -usłyszałam jego szept. 
-Tak Harry, widzę, że znasz słowa do swoich własnych piosenek -otworzyłam oczy, by nimi wywrócić, co jednak się nie stało, bo twarz Harrego i moją dzieliło zaledwie kilka centymetrów. 
-To serio twoja sprawka? -niepewnie pokiwałam głową. -Dlaczego nie powiedziałaś? I dlaczego ja nic nie wiedziałem? 
-Po co ci ta wiedza? Dostałeś piosenkę do zaśpiewania i to powinno ci wystarczyć -'zepchnęłam' go z siebie, przewracając na drugi koniec łóżka, w wyniku czego teraz to ja 'byłam na górze'. 
-Gdybym wiedział, że to ty ją napisałaś, spojrzałbym na to zupełnie inaczej. 
-Po pierwsze: jeśli coś jest dobre, to nieważne, od kogo pochodzi. Po drugie: nie wiedziałeś o moim istnieniu, kiedy dostałeś piosenkę. I w końcu po trzecie: Nie miałeś komentować -uniosłam jedną brew. 
-No dobra -wywrócił oczami. -Ale czemu mi nie powiedziałaś? 
-Ale kurde po co miałam to robić? 
-Bo bym kurde tego nie zaśpiewał. 
-Bo? 
-Bo to twoje. 
-No i co z tego? Gdybym nie wysłała tego do waszego managera, to nadal leżałoby w szufladzie z resztą tekstów. Tak przynajmniej wy macie co śpiewać. Wracamy do tematu; nie odchodzisz z zespołu, nawet jeśli własnoręcznie miałabym cię wrzucać na scenę każdego dnia. 
-Sophie -głośno westchnął. 
-Harry -zmroziłam go wzrokiem. 
-Harry, otwórz drzwi! -Louis zaczął się dobijać. Harry wcześniej zakluczył drzwi, co by to nikt nam nie przeszkodził, więc Boo nie miał jak wejść. -Podobno jakaś dobra dupa przyszła tu, żeby się z tobą zabawić, otwieraj! -wybuchłam niepohamowanym śmiechem, jednocześnie widząc, że Harry robi to samo. 
-Poczekaj, rozegramy to inaczej -szepnął do mnie i zdjął swoją koszulkę. -Wejdź pod kołdrę. -wskazał palcem na łóżko, nie przestając się chichrać. 
-Harry, ty idioto! Dobrze, że nie zdjąłeś niczego więcej!-zaczął się drzeć, kiedy tylko drzwi się otworzyły. -Sophie, nie pamiętasz?! Już o niej zapomniałeś?! -zaczęłam śmiać się pod kołdrą, jednocześnie ciesząc się z tego, że oni nadal o mnie pamiętali. Louis nie dałby Harremu znowu popełnić tego błędu, co nie oznacza oczywiście, że Harry sam by to zrobił. -Kim jesteś? -jednym ruchem zrzucił pościel z łóżka. 
-Surprise? -zaczęłam niepewnie z lekkim uśmiechem na ustach. 
-Sophie? -stanął jak wryty. 
-Louis? 
-Sophie? -powtórzył pytanie. 
-Louis? -też zaczęłam się w to bawić. 
-Harry? -Styles wygiął usta w podkówkę. -O mnie zapomnieliście. 
-Wróciłaś? -Louis go zignorował i nie przestawał dziwnie na mnie patrzeć. 
-Mam jechać z powrotem do Polski? -zapytałam niepewnie, bo zaczęło mnie irytować jego zachowanie. 
-Nie! -wrzasnął, wracając do rzeczywistości. 
-No to o co chodzi? -zaśmiałam się. 
-Tęskniłem za tobą! -wydarł się, wskakując na łóżko i mocno mnie ściskając. Na tyle mocno, że zaczynało mi brakować powietrza i czułam łamanie każdego żebra po kolei. Mimo tego byłam szczęśliwa. Odzyskałam najcudowniejszego chłopaka na ziemi, a razem z nim najlepszych przyjaciół, o jakich kiedykolwiek mogłabym zapytać. 

____________
Hejka,
mam nadzieję, że rozdział zaspokoił Wasze wymagania. Jeśli tak, to liczę na mały komentarz pod spodem. 
Przepraszam także, że nie dodałam wcześniej, ale jak się pewnie domyślacie, mam w domu niezły zapierdziel przed Wielkanocą. 
Szukajcie mnie na twitterze: @officialmaartaa :)
To tyle ode mnie, dzięki za wszystko xx 

P.S. Jeśli chcecie, żebym zajrzała na Wasze blogi, proszę piszcie tu. 

17 komentarzy:

  1. Ale super ze Sophie wrocila:) Na pewno teraz beda z Harrym szczesliwi;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam nadzieję że jeszcze nie masz zamiaru kończyć tego opowiadania bo jak tak to cię własnoręczne zabije ;D ten blog jest super, a rozdział CU-DO-WNY w końcu Sophie wróciła, tak na to czekałam. Teraz Sophie z Harrym będą żyli długo i szczęśliwie i będą mieli dzidziusie ;DD rozwala mnie końcówka a mianowicie :
    "-Harry, otwórz drzwi! -Louis zaczął się dobijać. Harry wcześniej zakluczył drzwi, co by to nikt nam nie przeszkodził, więc Boo nie miał jak wejść. -Podobno jakaś dobra dupa przyszła tu, żeby się z tobą zabawić, otwieraj! -wybuchłam niepohamowanym śmiechem, jednocześnie widząc, że Harry robi to samo.
    -Poczekaj, rozegramy to inaczej -szepnął do mnie i zdjął swoją koszulkę. -Wejdź pod kołdrę. -wskazał palcem na łóżko, nie przestając się chichrać.
    -Harry, ty idioto! Dobrze, że nie zdjąłeś niczego więcej!-zaczął się drzeć, kiedy tylko drzwi się otworzyły. -Sophie, nie pamiętasz?! Już o niej zapomniałeś?! -zaczęłam śmiać się pod kołdrą, jednocześnie ciesząc się z tego, że oni nadal o mnie pamiętali. Louis nie dałby Harremu znowu popełnić tego błędu, co nie oznacza oczywiście, że Harry sam by to zrobił. -Kim jesteś? -jednym ruchem zrzucił pościel z łóżka.
    -Surprise? -zaczęłam niepewnie z lekkim uśmiechem na ustach.
    -Sophie? -stanął jak wryty.
    -Louis?
    -Sophie? -powtórzył pytanie.
    -Louis? -też zaczęłam się w to bawić.
    -Harry? -Styles wygiął usta w podkówkę. -O mnie zapomnieliście.
    -Wróciłaś? -Louis go zignorował i nie przestawał dziwnie na mnie patrzeć.
    -Mam jechać z powrotem do Polski? -zapytałam niepewnie, bo zaczęło mnie irytować jego zachowanie.
    -Nie! -wrzasnął, wracając do rzeczywistości.
    -No to o co chodzi? -zaśmiałam się.
    -Tęskniłem za tobą! -wydarł się, wskakując na łóżko i mocno mnie ściskając. Na tyle mocno, że zaczynało mi brakować powietrza i czułam łamanie każdego żebra po kolei. Mimo tego byłam szczęśliwa. Odzyskałam najcudowniejszego chłopaka na ziemi, a razem z nim najlepszych przyjaciół, o jakich kiedykolwiek mogłabym zapytać."
    hahahhaha leże na tym, przez ten moment spadłam z krzesełka i teraz jestem cała poobijana ahh ten Louis <3 Dobra kończe już ten zryty komentarz hyhy ;D
    Pozdrawiam xx
    PS. Wesołych Świąt !
    PS. I dodaj szybko następny rozdział !!!
    PS. Kocham cię ! <3
    PS. Boże ile tych PS mi wyszło ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. awww dziękuję, kochana jesteś! Wesołych Świąt jeszcze pewnie zdążę Wam życzyć, ale skoro już odpowiadam na Twój komentarz to oczywiście WESOŁEGO JAJKA I DUŻO WODY W LANY PONIEDZIAŁEK!
      Dziękuję za miłe słowa i do napisania :) x

      Usuń
  3. No nareszcie wróciła! Czekałam na ten moment, serio.
    Spinaj poślady i pisz dalej!

    OdpowiedzUsuń
  4. <3 !
    Katherine xx

    OdpowiedzUsuń
  5. Hahahahahaha końcówka mnie rozbawiła do łez, normalnie bosko. Rozdział zajebisty:* Dobrze że Sophie wróciła i że teraz wszystko wróci do normy :* Super!! Czekam na następne, pozdrawiam Asiek :*

    OdpowiedzUsuń
  6. w końcu :):)
    jak zawsze świetnie :)

    OdpowiedzUsuń
  7. heh cudowny rozdział . Czekam na następny i zapraszam do siebie: http://koffyou.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Jak zwykle cudowny. Wszystko kręci się wokół tego co ja sobie wymyślałam.Mam nadzieję że szybko dodasz kolejny.

    OdpowiedzUsuń
  9. No nareszcie, nie mogłam się doczekać kiedy Spohie wróci do Londynu i do Harrego, końcówka zajebista :D uśmiałam się do łez.
    Popieram Croo, spinaj Kochana poślady i pisz następny!

    Nie waż mi się przypadkiem kończyć tego bloga, co cię dorwę ... nie żartuję.

    PS.Wesołych Świąt.
    XD

    OdpowiedzUsuń
  10. Cuuuudowny .! Mam nadzieje , że Sophie i Harry sie więcej nie pokłucą.! Wesołego jajka .!

    OdpowiedzUsuń
  11. Świetnie, że Sophie wróciła do Harrego :)
    Jestem ciekawa co ich jeszcze w tym opowiadaniu czeka.
    Weny życzę!

    OdpowiedzUsuń
  12. Awww jakie to słodkie!! Nie mogłam przestać się śmiać kiedy Louis przedrzeźniał się z Sophie haha! Cudowny i czekam z niecierpliwością na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  13. 29 rozdział dodany 29 marca! A ogólnie końcówka mnie rozwaliła :D Super!!!

    OdpowiedzUsuń
  14. Hej, hej : D Wiesz, że to całkiem fajne ? Jejku strasznie się w to wciągnęłam ! Lubie czytać opowiadania o 1D : ) A ty piszesz tak lekko co sprawia, że strasznie milutko się to czyta . Dodaję do polecanych u mnie: justinbieber-clare.blogspot.com : )

    OdpowiedzUsuń