czwartek, 6 grudnia 2012

Rozdział 8: 'Zrobię problem, bo się martwię'


-Hej. -uśmiechnęłam się, kiedy tylko go zobaczyłam. 
-Hej. -odwzajemnił uśmiech. 
-Sam jesteś? -zapytałam, rozglądając się dookoła. 
-Yhym... -'odpowiedział', robiąc smutną minkę. 
-Już nie. -poruszyłam brwiami. Siadając na krześle -Jak się czujesz? 
-Bywało lepiej, ale nie narzekam. -znów wystawił ząbki. 
-Wiesz już kiedy wyjdziesz? -nic nie odpowiedział, tylko bezradnie pokręcił głową. 
-Panie Styles, jak się dziś czujemy? -w sali znalazł się lekarz. 
-Nieźle... -odpowiedział niepewnie Harry. 
-Bóle, albo zawroty głowy? 
-Tylko lekkie bóle, ale to nic takiego. -znów odezwał się Harry. 
-Harry, nie trzymamy w szpitalu ludzi, którym dolega 'nic takiego'. Jutro zabierzemy cię jeszcze na badania i sprawdzimy wyniki. Odpoczywaj. -ciepło się uśmiechnął, znów opuszczając pomieszczenie.
-Czemu nie mówisz, że boli cię głowa? -zapytałam, unosząc brwi. 
-Bo zaraz zrobisz z tego wielki problem, jakby się paliło. To nic takiego. 
-Zrobię problem, bo się martwię. Zrozum to. -spojrzałam na niego, po czym tylko się uśmiechnął. 
-Chodź tu. -powiedział troskliwie, wyciągając do mnie rękę. Chwyciłam ją, po czym Harry przyciągnął mnie do siebie. Znalazłam się na łóżku koło niego, gdzie mocno mnie przytulił. W końcu poczułam, że między nami wszystko wraca do normy. 
-Przepraszam. -wyszeptałam, mocniej się w niego wtulając. 
-Nie masz za co przepraszać. -usłyszałam jego cudowną chrypkę nad swoim uchem. 
-Nawet jeśli to i tak przepraszam. 

Potrafiliśmy leżeć w milczeniu przez ponad pół godziny, a i tak słyszałam głos Hazzy w swojej głowie. Cudowne uczucie spędzić tyle czasu z osobą, która rozumie cię bez słów. Moje powieki jednak przestały odmawiać mi posłuszeństwa, co było pewnie efektem moich ostatnich nieprzespanych nocy. Zasnęłam więc w objęciach Harrego. 
Obudził mnie dźwięk telefonu mojego 'sąsiada' z łóżka. Po chwili otworzyłam oczy, by zorientować się w sytuacji. 
-To Louis, będą za godzinę. -uśmiechnął się, kiedy na niego spojrzałam. 
-Mogłeś mnie obudzić... -zaczęłam wstawać. 
-Ale nie chciałem. -z powrotem mnie do siebie przyciągnął, dlatego wylądowałam na jego klatce piersiowej. 
-Okej, mi to nie przeszkadza, mogę tu leżeć. -uśmiechnęłam się, spoglądając na niego bokiem. 
-Możesz. -odwzajemnił mój uśmiech. Znów leżeliśmy razem na łóżku, tym razem jednak nie koło siebie. Zajęłam miejsce na torsie Harrego, a nogi oparłam na krześle. Chłopak zaczął bawić się moimi włosami, dziwnie na mnie patrząc. 
-Czemu się tak patrzysz? -zapytałam, lekko się uśmiechając. 
-Bo dziwnie się czuję. -odpowiedział spokojnie, ciągle patrząc mi w oczy. 
-To znaczy? 
-Sam nie wiem. Kiedy tylko jesteś w pobliżu, czuję, jakby coś się zmieniało. To jest dziwne do opisania, nawet nie wiem jak to nazwać, ale... Nie, to głupie. -pokręcił głową, rozmyślając się. 
-Nie, to wcale nie jest głupie. -spojrzałam na niego -Mam to samo, wiem, o co ci chodzi. -szeroko się uśmiechnęłam. Harry znów zaczął bawić się jednym z moich loków, tym samym cały czas cudownie się uśmiechając. 

*
-Złaź z tego łóżka, teraz moja kolej! -krzyknął Louis, zjawiając się w progu. 
-Bardzo, ale to bardzo miło cię widzieć. -wywróciłam oczami, schodząc z Harrego. Po chwili przywitałam się też z Zaynem, Niallem i Liamem. 
-Wiesz już kiedy wyjdziesz? -zapytał Payne, na co Harry przecząco pokręcił głową. 
-Niech już cię stąd wypuszczą... Tęsknię za tobą i mam koszmary w nocy. -powiedział Tommo, czochrając loki Hazzy. 
-To idź do Liama. -odpowiedział Styles, próbując 'uwolnić' się od Lou. 
-Nie męcz pacjenta Tommo. -odpowiedziałam, śmiejąc się z nich dwóch. 
-Ja mogę. -wystawił mi język, wracając do Harrego. Wywróciłam oczami, przenosząc wzrok na Nialla. 
-Jak w Irlandii? 
-Po staremu. -odpowiedział ciepło się uśmiechając. 
-Właśnie, apropos Irlandii, -zaczął coś dzisiaj cichy Zayn -za tydzień jest podpisywanie płyt. Mamy to przełożyć? -spojrzał na Harrego. 
-Ja mogę jechać nawet i dziś. Idź zapytać lekarza. -odpowiedział, bezradnie rozkładając ręce. 
-Liam, idziesz ze mną? -zapytał mulat, patrząc na Payna. 
-Tak. -odpowiedział zdecydowanie, wstając z miejsca. 
-Ja też pójdę, muszę iść do domu... -też wstałam. 
-Poczekaj, odprowadzę cię. -Tomlinson nagle wstał z łóżka Hazzy i podążył w moją stronę. 
-Nie, dam sobie radę. -zaprzeczyłam. 
-Daj spokój. 
-Dobra, jak chcesz. Pa Niall -ciepło się uśmiechnęłam, przytulając go. 
-Na razie. -odwzajemnił mój uśmiech. 
-Pa. -zwróciłam się do Harrego, pochylając się i składając buziaka na jego policzku. 
-Przyjdziesz jutro? -zdążył złapać jeszcze moją rękę, robiąc oczy szczenięce oczka. 
-Przyjdę, ale tylko na chwilę... -po kilku minutach patrzenia na jego ślepia jednak się zgodziłam -Muszę zakuwać...
-Jasne, rozumiem. Jak nie możesz, to nie przychodź, dam sobie radę. 
-Spokojnie. -ciepło się uśmiechnęłam -Jakoś sobie poradzę. Najwyżej będziesz się ze mną uczyć tutaj. -zaśmiałam się. 
-Okej, pasuje mi. -odwzajemnił uśmiech. 
-Chodźmy już. -Louis zaczął ciągnąć mnie za rękę. 
-Spokojnie Tomlinson. -odpowiedziałam, jednak nie przestał mnie ciągnąć -Przepraszam, muszę już iść. -poprosiłam o wyrozumienie i zaczęłam się oddalać, jednak nie był to mój wybór. 
-Pa. -usłyszałam głos Harrego i Nialla, po czym tylko się uśmiechnęłam. Tomlinson dotargał mnie do korytarza i w końcu puścił moją rękę. 
-Przepraszam, musiałem to zrobić. Żegnałabyś się jeszcze dwie godziny. -tylko spojrzałam na niego bokiem i wywróciłam oczami. 

Louis dosłownie wsadził mnie do swojego samochodu i odwiózł do domu. W środku nie zastałam nikogo, bo zapomniałam, że Lilly jest u Ash. Jak powiedziała, idzie się uczyć. Moim zdaniem i tak wyjdzie na to, że zrobią jakąś imprezę, bez zaglądania do jakiejkolwiek książki. Udałam się więc na górę, gdzie spędziłam trochę (dużo) czasu nad jakimiś bezsensownymi lekturami. Po 20 moją naukę przerwał dźwięk telefonu. Sięgnęłam po niego do stolika nocnego i po zobaczeniu na wyświetlaczu, że dzwoni moja mama, postanowiłam odebrać. 

-Cześć, co tam słychać? -zapytałam. 
-Cześć. Wszystko w porządku, a u ciebie? 
-Też jakoś się kula. Mam mnóstwo nauki, ale jakoś daję radę. 
-Kotku, mam do ciebie pytanko. 
-Tak?
-Tata w przyszłym tygodniu ma parę spraw do załatwienia w Londynie. Co powiesz na to, że przyjadę z nim i zostaniemy kilka dni? 
-Pewnie, czemu nie. Ale nic nie obiecuję, wiesz, że mamy razem z Lilly mnóstwo rzeczy na głowie...
-Spokojnie, nie martw się. Zatrzymamy się w hotelu, więc nie będziemy siedzieć wam na głowie. Poza tym to raczej będzie weekend, więc będziesz miała chwilę oddechu. 
-Jasne... -odpowiedziałam niepewnie -Mamo muszę już kończyć, naprawdę jestem zajęta. 
-Jasne kochanie. Trzymaj się. Kocham cię. 
-Ja ciebie też mamo. -odpowiedziałam, po czym usłyszałam kilka dźwięków w słuchawce, co oznaczało, że mama się rozłączyła. 
Postanowiłam jednak nie wracać do książek, a w zamian wziąć długą, odprężającą kąpiel. Napuściłam więc do wanny gorącej wody, uzupełniając ją dużą ilością piany. Rozkoszowałam się wonią pachnących olejków, kiedy to moją oazę spokoju zaburzył dźwięk sms'a. 
'Co robisz? Xxx' - wiadomość od Hazzy. 
'Siedzę w wannie XD' -odpisałam szybko, po czym postanowiłam zakończyć moje spotkanie z wanną. Wyszłam więc, owijając się w ręcznik, po czym usiadłam na łóżku. W między czasie zdążył przyjść jeszcze jeden sms. 
'Powiedzmy, że nie chcesz wiedzieć, o czym teraz pomyślałem... Anyway wracając do tematu, żartowałem z tymi odwiedzinami jutro. Rozumiem, że masz szkołę...' 
'Daj spokój, na chwilę mogę wpaść :) xxx' 
'Weź książki, pouczę się z Tobą. Nie mogę pozwolić na to, że przeze mnie zawalisz szkołę :) xx' -mimowolnie się uśmiechnęłam. Zaczęłam czuć, że Harry się o mnie troszczy, to takie słodkie... 
'Wezmę panie profesorze :P Widzimy się jutro, teraz idę spać .xx' -odpisałam szybko, po czym wsunęłam na siebie piżamę. Wskoczyłam pod kołderkę, gdzie od razu ugrzałam nogi, po czym dostałam następnego sms'a. 
'Dzięki. Za wszystko. Kolorowych snów xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx' -znów się uśmiechnęłam. 
'Oszczędź sobie tego xxxxxxxx, zobaczymy się jutro :) xxx' 
'Nie :P xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx' -wywróciłam oczami, wciąż się śmiejąc, ale zdecydowałam się na nie odpisywanie, by nie ciągnąć tej rozmowy w nieskończoność. Wygodnie ułożyłam głowę na poduszce, już po kilku minutach padając w objęciach Morfeusza.

9 komentarzy:

  1. Czekam co dalej :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Spoko czekam na następny rozdział:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Iksowanie - przeurocze :)
    Czekam co dalej + zostaję na dłużej :)
    ill-change-my-mind.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Dzięki za info :)
    Notka jak zawsze super :)
    Uwielbiam twój blog <3
    Zapraszam na mojego ;)
    www.iwouldliketobeyourlittleprincess.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Super rozdział ;)
    Świetnie piszesz
    Pozdrawiam
    http://and-little-things-1d.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie wiem jak treściowo i jak trzyma się fabuła, ale serio jest więcej synonimów słowa powiedział niż odpowiedział ;))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dzięki, trochę krytyki też mi się przyda :)
      Postaram się poprawić wszystko w następnych rozdziałach.
      Dziękuję za Twoją opinię :) xx

      Usuń
  7. cudnie, czekam na następny! (:

    OdpowiedzUsuń