sobota, 23 lutego 2013

Rozdział 24: 'Moja mama jest poważnie chora'


-Wrócimy do Londynu jutro, dobrze? -zapytał, siadając obok. 
-Dlaczego? Przecież dzisiaj jest poniedziałek, zrobiłeś testy, więc chyba nie musimy tu zostawać... 
-Sophie wiem. Jutro będą wyniki, dlatego chcę poczekać. Odbiorę je osobiście i zaraz potem wrócimy, dobrze? 
-Nie, jasne. Nie mam z tym problemu, jeśli tak to odebrałeś -ciepło się uśmiechnęłam. 
-Dzięki. -odwzajemnił uśmiech i przytulił mnie do siebie. 
-Dzwoniłeś do chłopców? 
-Nie. Mogłabyś to dla mnie zrobić? 
-Harry, a co to za różnica? I tak będziemy musieli im powiedzieć. 
-Wiem, ale jeszcze nie teraz. Poczekajmy na te cholerne wyniki. Chcę mieć pewność. 
-W sensie chcesz, żebym to ja ich okłamała, tak? 
-Nie Sophie, jasne, że nie -odkleił mnie od siebie i spojrzał mi w oczy. 
-W takim razie sam do nich zadzwoń -wstałam z jego łóżka. 
-Sophie... 
-Będę na dole Harry -wyszłam z pokoju. Wiem, że jakby zostawiam go samego z problemami, ale nie mam zamiaru okłamywać naszych przyjaciół tylko dlatego, że Harry myśli, że 'tak będzie lepiej'. Oni zasługują na szczerość, niestety mój chłopak jeszcze tego nie zrozumiał. 
-Zjesz coś? -zapytała Anne, kiedy tylko weszła do kuchni. 
-Nie, dziękuję -ciepło się uśmiechnęłam. 
-Coś się stało? 
-Nie, to nic takiego -wciąż nie przestawałam wymuszać uśmiechu. 
-Sophie -groźnie na mnie spojrzała. -Zamierzam traktować cię jak moją córkę i to powoli skutkuje, bo widzę kiedy kłamiesz -zaśmiałam się pod nosem.
-Wiem, przed panią nie da się nic ukryć. 
-No właśnie, więc mów -siadła bliżej, lekko się uśmiechając. 
-Nie, nie chcę po prostu podważać decyzji Harrego. Przepraszam, ale raczej zostawiłabym to między nami -spojrzałam na nią przepraszająco. 
-Kochanie nie przejmuj się. Kiedy tylko ta cała sprawa z Charlotte się wyjaśni, wszystko wróci do normy, obiecuję. Harry ma ciebie i bez względu na wyniki testów wiem, że sobie poradzicie. Jeśli kochasz go tak samo, jak on kocha ciebie, to nie mam co do tego żadnych wątpliwości -chwyciła moją rękę i ciepło się uśmiechnęła. 
-Nawet pani nie wie, jak bardzo -uśmiechnęłam się pod nosem. 
-Sophie, pozwolisz na chwilę? -usłyszałam głos Hazzy. Odwróciłam się i zauważyłam go, wsadzającego głowę przez próg do kuchni. 
-Tak, już idę -posłałam mu uśmiech. -Dziękuję. -szepnęłam na ucho Anne, po czym ta tylko się uśmiechnęła. 
-Przepraszam -przyciągnął mnie do siebie, wbijając swój wzrok w moje brązowe tęczówki. 
-Rozumiem cię. Powinnam cię wspierać, a tym czasem jedyne co robię, to krytykowanie. To ja przepraszam.
-Żartujesz? Wspierasz mnie. To, że tu jesteś i ze mną wytrzymujesz, to wsparcie. Nie potrzebuję nic innego.
-Kocham cię Harry i pamiętaj o tym, nieważne, jak głupio będę się zachowywała, okej? 
-Okej -zaśmiał się i mocno mnie przytulił. 
*

-Mamo, wychodzimy! -Harry krzyknął, kiedy zbieraliśmy się do opuszczenia domu. 
-Za ile wrócicie? Zrobię kolację -zjawiła się koło nas, szeroko uśmiechając. 
-Za jakąś godzinę? Nie wiem, dam ci jeszcze znać -pocałował ją w policzek, po czym chwycił mnie za rękę. 
-Jasne, bawcie się dobrze.

Chodziliśmy wciąż zaśnieżonymi chodnikami Holmes Chapel, tylko trzymając się za ręce. Znowu nie potrzebne były słowa. Harry zaprowadził mnie chyba w każdy zakątek swojego dzieciństwa, opowiadając co w danym miejscu przeskrobał. Zatrzymaliśmy się też w jednym, specjalnym dla niego miejscu. Powiedział, że to właśnie tam przeżył swój pierwszy pocałunek, z dziewczyną, która później okazała się być jego kuzynką. Jako że chciał zapomnieć o tym dziwnym zdarzeniu, stanęliśmy dokładnie, gdzie kazał Harry i po prostu zaczęliśmy się całować. Co z tego, że znowu miałam śnieg w każdym zakamarku swojego ciała, bo Styles rzucał nim we mnie, kiedy tylko miał ochotę? Co z tego? Byłam z nim, z tym, który od samego początku zawrócił mi w głowie. Z tym, którego jedno spojrzenie wystarczy, żeby doprowadzić mnie do szaleństwa. Z tym, którego kocham z dnia na dzień coraz bardziej. 
*
Do wyjścia z parku została nam tylko jedna alejka. Nie przemknęliśmy jej jednak tak szybko, jakby się to mogło zdawać. Uwagę nie tylko moją, ale także Harrego zwróciła płacząca na ławce dziewczyna. To ja zdobyłam się na odwagę podejść bliżej, ale z czasem, gdy ujrzałam jej twarz, zaczęłam żałować swojej decyzji. 
-Charlotte? -zapytał Harry, na co dziewczyna tylko podniosła wzrok. 
-Harry, przepraszam. Jestem najżałośniejszą osobą, którą spotkałeś w całym swoim życiu -wstała z ławki i zaczęła mówić przez łzy, które powoli oblewały jej czerwone od zimna policzki. 
-Powiesz, o co chodzi? -zapytał arogancko, na co tylko kopnęłam go w nogę. 
-Charlotte, wiem, że się nie znamy, ale chyba powinnaś wytłumaczyć, o co chodzi -podeszłam bliżej i pogłaskałam ją po ramieniu. Dziewczyna od razu skierowała wzrok na mnie i lekko uniosła kąciki ust ku górze. 
-Jestem beznadziejna, wiem. 
-Nie, z pewnością nie -uśmiechnęłam się. -Powiedz, co miałaś na myśli. 
-Okłamałam was -spuściła głowę. -Harry okłamałam cię. 
-Chodzi o to dziecko, prawda? -zapytał, tym razem już na spokojnie. 
-Tak, w zasadzie nie, bo nie ma żadnego dziecka. Miałam nadzieję, że dasz się na to nabrać i zdobędę od ciebie jakieś pieniądze. Przepraszam, to idiotyczne, wiem -z powrotem usiadła na ławce i schowała twarz w dłonie. 
-Charlotte, po co to... 
-Moja mama jest poważnie chora -przerwała mu. -Jeśli do końca miesiąca nie zdecydujemy się na operację w Szwajcarii to... Sam dobrze wiesz, co się wtedy stanie. 
-Nie mogłaś po prostu powiedzieć? Wiesz, że bym ci pomógł. Pomogę ci. 
-Nie Harry, nie chcę twojej pomocy. Wystarczająco cię zraniłam. Was zraniłam -podniosła wzrok na mnie. -Nie chcę od ciebie żadnych pieniędzy. 
-Nie dam ich tobie Lot, dam je twojej mamie. Jestem jej winien za wybicie szyby i za zalanie kuchni w czasie pieczenia z tobą ciastek -zaśmiał się. 
-Musisz przyznać, że były niezłe -odpowiedziała mu, ocierając łzy. Tylko się uśmiechnęłam, widząc, że ona przestała płakać, a Harry potrafił zatroszczyć się o nią, mimo tego, jak bardzo go skrzywdziła. 
-Tak. Chodź, odprowadzimy cię do domu -wstał z ławki, wyciągając ku niej rękę.
-Nie Harry, zajmijcie się sobą. Przepraszam was za to, co zrobiłam. Sophie ciebie też przepraszam.
-Nie Charlotte, mnie nie masz za co. To Harremu należą się przeprosiny.
-Wiem, i tak przepraszam was obu, to był jeden wielki absurd, który nigdy nie miał prawa bytu. Jeszcze raz przepraszam. Idźcie już, nacieszcie się sobą -uśmiechnęła się.
-Na razie Charlotte -lekko odwzajemniłam jej uśmiech, machając. Harry nie powiedział nic, natomiast tylko kiwnął głową na pożegnanie.

-Co się właśnie stało? -zapytałam zdezorientowana, bokiem spoglądając na Harrego.
-Właśnie dowiedzieliśmy się, że nie ma żadnego dziecka i że możemy wrócić do spokojnego życia razem kochanie -uśmiechnął się i pociągnął mnie za rękę, na chwilę przystając. -Rozumiesz to? Nie ma żadnego dziecka, a ja nie będę żadnym ojcem! W sensie no nie teraz, bo kiedyś tam z kimś tam, a dokładniej z tobą, wtedy tak. Ale nie teraz, nie z nią i w ogóle życie jest piękne! -zaczął się wydzierać, po czym wziął mnie na ręce i po wykonaniu kilku piruetów, razem wylądowaliśmy w śniegu.
-Styles jutro będę miała zapalenie płuc, jestem tego pewna -powiedziałam, zdejmując biały puch ze swojej twarzy. Kiedy w końcu byłam w stanie otworzyć swoje oczy, ujrzałam uśmiechającego się Hazzę. - A z resztą, co mi tam -rzuciłam się na niego i zaczęłam całować.
-Kocham cię, wiesz? -oderwał swoje usta od moich i spojrzał głęboko w oczy. Znowu tańczyły w nich iskierki i znowu widziałam w nich roześmianego Harrego. Mojego roześmianego Harrego.
-Ja ciebie też Harry, ja ciebie też -szeroko się uśmiechnęłam, znów złączając nasze wargi.

8 komentarzy:

  1. Kolejny cudowny rozdział < 3

    Zapraszam na mojego bloga opowiadającego o nieszczęśliwej miłości prześlicznej Rose oraz czarującego Zayn'a. Jest to jeden z niewielu opowiadań, w którym główną postacią jest Zayn Malik. Zapraszam: http://story-of-my-life-with-one-direction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. cudne i słodkie <3

    OdpowiedzUsuń
  3. #SPAM: zapraszam na mojego nowego bloga o 1D.
    http://amazingtimewith1d.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Kocham twoje opowiadanie wiesz ? :)
    Nie mogę się doczekać co przydarzy się jeszcze Hazzie i Sophie.

    Zapraszam do komentowania i czytania , przypominać o notkach nie musisz wchodzę tu tak regularnie, że to aż uzależniające i chore haha:
    fame-took-her-love.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Boskie, boskie, boskie :) Tak się cieszę że nie ma tego dziecka, ale strasznie przykre jest to że jej mama jest chora:( Ale Harry zachował sie szlachetnie i tak dorośle. Brawo!! :) Strasznie się cieszę z tego rozdziału i czekam na następny z niecierpliwością, pozdrawiam Asiek :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Super <3 Mam prośbę mogłabyś dodać obserwatorów? Bardzo prosze :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Rozdział po prostu rewelacja ;) Zakochać się idzie < 3 Mam nadzieję, że Harry bardzo szybko wróci i znów zacznie się dziać coraz więcej w ich życiu.
    A za tak cudowny blog dostajesz nominację do Versatile Blogger Award więcej informacji znajdziesz na moim blogu ;*
    http://story-of-my-life-with-one-direction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń