niedziela, 20 stycznia 2013

Rozdział 17: 'Louis zabrał koc, którym byłaś przykryta.'


Czas pożegnać się ze starym domem i zacząć nowy rozdział w nowym. Chyba obie z Lilly będziemy tęsknić za tym miejscem, bo to tutaj tak naprawdę kwitnęła nasza przyjaźń. W razie czego jednak, nie sprzedajemy niczego, co znajduje się w środku, ani nie wynajmujemy domu. Postanowiłyśmy, że będzie tam na razie stał, potem się zobaczy. Chłopcy już przenieśli swoje rzeczy do nowej posiadłości, a my nawet nie wiemy, gdzie to jest. Tak więc Harry z Louisem i Niallem przed chwilą po nas przyjechali i pomogli nam z walizkami. 

Wielka brama, oddzielająca szare ulice Londynu od pięknych choinek przysypanych białym puchem na terenie jednego z domów. Zaczyna się nieźle. W prawdzie jest zima, ale ogród rozpracujemy, jak zrobi się cieplej. Harry zaparkował samochód na jednym z miejsc parkingowych, znajdujących się przed domem. Następnie chłopcy wzięli to, co znajdowało się w bagażniku i pozwolili oficjalnie przekroczyć nam próg naszego nowego, wspólnego mieszkanka. Pierwsza reakcja, jaką zauważyłam u Lilly to 'wow', u mnie w sumie było podobnie. Cudowna atmosfera, jasne ściany i meble, salon połączony z kuchnią, szerokie schody, prowadzące na pierwsze piętro i wielkie okna, przez które cały dom stawał się jeszcze przytulniejszy. Ktoś może powiedzieć, że nowocześnie urządzone mieszkanie ani trochę nie jest przyjemne. Dla mnie jednak nie liczy się to, jak dom wygląda, ale jaka panuje w nim atmosfera. W naszym przypadku chyba nie będzie dnia, kiedy ktoś nie będzie się tu śmiał. Sami przyznajcie, czy z tymi chłopakami da się wytrzymać chociaż minutę bez uśmiechu na twarzy? No właśnie. 
-Jak się podoba? -poczułam ręce Harrego na mojej talii, po czym usłyszałam jego szept w uchu. 
-Jest cudownie. -odwróciłam się i mocno go ścisnęłam. 
-Okej, w takim razie widzę, że wam się podoba. Harry idź pokazać Sophie wasz pokój. Lilly idziesz ze mną. -Niall chwycił ją za rękę, po czym się zarumieniła. To było takie słodkie. Razem udali się na górę. 
-Nasz pokój? -uniosłam brwi. 
-Nasz pokój. -szeroko się uśmiechnął, muskając moje usta -Chodź. -chwycił mnie za rękę i ruszyliśmy w ślady Lil i Nialla. 
Mnóstwo miejsca, jasnobeżowe ściany, wielkie brązowe łóżko z jasną pościelą i duże okno, służące jednocześnie jako wyjście na balkon.
-Ty na serio jesteś idealny. 
-Nie jestem, mówiłem już. -uśmiechnął się, dzięki czemu mogłam zobaczyć dwa cudowne dołeczki w jego policzkach. 
*
Razem z Lilly zrobiłyśmy sobie także małą wycieczkę po reszcie domu. Oczywiście ona pokazała mi swój pokój, który wyglądał cuuuudownie. Ciemne panele na podłodze, miętowe ściany i białe meble. Jestem ciekawa, kto to wszystko urządził, bo nie uwierzę, że chłopcy. Nie, że w nich wątpię, czy coś, ale spójrzmy prawdzie w oczy... 
Wracając do domu, w pokojach reszty chłopców już zdążył zapanować bałagan. Tylko u Liama można było zauważyć chociaż skrawek podłogi. U Nialla, którego pokój swoją drogą jest zaraz koło pokoju Lilly... mniejsza, u Nialla w łóżku przygotowane zapasy jak na rok, u Louisa wszędzie koszyki z marchewkami, a u Zayna wszystko, co tylko da się wetrzeć, wpryskać, czy wmasować we włosy. Przecież nawet Lilly i ja razem wzięte tyle tego nie mamy. Znalazłyśmy też jeden dodatkowy pokój, pewnie gościnny, bo to taka mała sypialnia. Na dole, jak już wspominałam, wielki salon, połączony z kuchnią, mnóstwo przestrzeni. Doszło do tego jeszcze jedno pomieszczenie. Coś w stylu 'pokoju rekreacyjnego'. Gry, książki, nawet zabawkowe marchewki. To pewnie akurat sprawka Lou.

-Zejdziecie na dół? -Harry zapukał do drzwi, tym samym przerywając moją rozmowę z Lilly.
-Jasne. -ciepło się uśmiechnęłam. 
-Lilly? -uniósł brwi. 
-Pewnie. Już idę. -wstała z łóżka, po czym ja zrobiłam to samo. 
-Sophie, dzwoniła Gem, powiedziała, że zostawiłaś w Holmes Chapel swój czerwony szalik, pytała, kiedy po niego przyjedziemy. 
-Spokojnie, -ciepło się uśmiechnęłam - na razie nie jest mi potrzebny. 

Zeszliśmy na dół, gdzie znajdowali się już wszyscy chłopcy, śpiewając do dźwięków gitary Nialla. Dzięki ogniu w kominku, ciepłym kocom, którymi byliśmy przykryci i gorącej czekoladzie, przygotowanej przez Liama, wytworzyła się cudna atmosfera. Czułam się dokładnie jak w domu. Śpiewaliśmy wszystko, co możliwe. Począwszy od kolęd, skończywszy na piosenkach One Direction. Jednak po 'One Thing' Niall stwierdził, że musi iść coś zjeść. No tak, nasz Horanek grał na gitarze, więc nie był zajęty jedzeniem. Nic dziwnego, że zrobił się głodny. Poszedł do kuchni i nie wracał przez dłuższą chwilę. 
-Niall no! Ja chcę śpiewać! -zaczął drzeć się Boo. 
-Zagraj coś. -Lilly szepnęła mi na ucho, po czym przecząco pokiwałam głową. 
-Umiesz grać? -zapytał Liam, który widocznie musiał słyszeć Lil. Spojrzałam na niego niewyraźnie, nie chcąc się do tego przyznawać -No dalej, masz. -podał mi gitarę Nialla. 
-Grasz? -zjawił się Horan, przegryzając ciastko nad moim uchem -Nie krępuj się. -uśmiechnął się szeroko, więc wszyscy mogli zobaczyć kawałki między jego zębami. Wywróciłam tylko oczami i zaczęłam brzdąkać, co przychodziło mi do głowy. 
-Nie mówiłaś, że umiesz grać. -w między czasie zdążyłam usłyszeć Zayna. 
-Bo nie pytaliście. -ciepło się uśmiechnęłam, nie przestając rwać strun.  
-Zagraaaaj What Makes You Beautifuuuul. -Louis zrobił minę małego pieska, tuląc się do moich nóg. 
-Nie znam tego. -sprzeciwiłam się. 
-Nie znasz naszych piosenek? -zapytał zdziwiony Zayn. 
-Nie, nie znam chwytów. 
-Daj spokój, -Niall spojrzał na mnie z błaganiem -widzę, że jesteś dobra. Grasz ze słuchu. -poruszył brwiami. Skąd on tyle wie? To na serio tak widać? 
-Oh no dobra. -poddałam się, wywracając oczami. Doskonale znałam muzykę do WMYB. Chyba każdy na świecie ją znał. Umiałam też grać ze słuchu, mój tata uczył mnie wszystkiego od małego. Zaczęłam więc szarpać struny, jednocześnie pozwalając wszystkim zgromadzonym usłyszeć dźwięki piosenki. 
-Miałem rację! -Niall zaczął tańczyć cziken dens, wywołując śmiech na twarzach każdego z nas. 
*
-Dzień dobry. -usłyszałam, otwierając oczy, jednocześnie mając przed sobą widok uśmiechniętego Harrego, czekającego na mnie ze śniadaniem. 
-Dzień dobry. -od razu się uśmiechnęłam. 
-Śniadanie. -pocałował mnie w czoło, wskazując na naleśniki. 
-Dziękuję. -szerzej wystawiłam ząbki, siadając -Właściwie to chyba zasnęliśmy na dole...
-Jak wszyscy. Stwierdziłem jednak, że wygodniej będzie tutaj, po pierwsze, bo to pierwsza twoja noc w tym domu, a po drugie Louis zabrał koc, którym byłaś przykryta. -powiedział, popijając sok. 
-Jak na razie nie ma żadnych argumentów przeciw temu, że jednak jesteś idealny. -wsadziłam do buzi kawałek naleśnika -Plus te naleśniki, które tylko to potwierdzają. 
-Daj sobie spokój, bo się zarumienię. -zrobił słodką minkę. 
-Kiedy to sama prawda. 
-Nie. 
-Tak Harry. 
-Jedz, bo wystygną. -zmienił temat, nie przestając na mnie patrzeć. 
-Nie patrz tak na mnie, bo się krępuję. 
-Nie musisz. -puścił mi oczko. 
-Co nie zmienia faktu, że nadal dziwnie na mnie patrzysz. Coś nie tak? -zmrużyłam oczy. 
-Nie, wszystko w porządku. -ciepło się uśmiechnął. 
-No dalej, mów. 
-No ale wszystko w porządku. -rozłożył ręce -Jesteś po prostu tu, koło mnie. Siedzisz, jesz moje śniadanie, masz na sobie moją bluzę, byle jak upięte włosy, na twarzy zero makijażu. 
-Dzięki Styles, miły jesteś od rana. -spuściłam wzrok, udając obrażoną. 
-Nie, nie, nie! -wyrwał jak najszybciej, chwytając mój podbródek, po czym uniósł moją głowę -Właśnie o to chodzi. -uśmiechnął się -Chcę cię widzieć taką codziennie. 
-Jeśli ty nie masz nic przeciwko i to -wskazałam na swoją twarz, jednocześnie wydziwiając jakieś durne miny -ci nie przeszkadza, to ja mogę tu zostać. -uśmiechnęłam się, wbijając swój wzrok w jego tęczówki. 
-Będzie mi bardzo miło. -siadł koło mnie, całując w policzek. 

*
Zeszłam na dół, sprawdzić, czy aby nikt nie porwał naszych małych krasnoludków. Na szczęście nie. Wszyscy leżeli w jakiś dziwnych pozycjach, w efekcie tuląc się do siebie nawzajem. Louis, jak się okazało zabrał koc nie tylko mnie, ale także wszystkim innym, oczywiście samemu się nim nie okrywając. Pstryknęłam im szybko zdjęcie, udając się do kuchni. Wyciągnęłam z lodówki sok pomarańczowy i wlałam nieco do szklanki. 
*
-Jedziesz z nami po zakupy? -w moim pokoju znalazł się Horan. 
-Z nami, to znaczy? -uniosłam brwi. 
-Z Harrym i ze mną. 
-W takim razie mogę jechać i tak mam dosyć tych książek. -wstałam z łóżka -Poczekacie chwilę? 
-Jasne, za pięć minut na dole. -uśmiechnął się, zamykając drzwi. Podeszłam szybko do szafy i wyciągnęłam z niej ciepły sweter. Tegoroczna zima nieźle daje nam popalić, co jest dziwne, bo nigdy tak nie było. 
Zeszłam na dół kilka minut później, gdzie czekali już gotowi chłopcy. Oczywiście reszta ganiała się po salonie, pewnie z jakiś durnych powodów, ale zignorowałam ich, wywracając oczami i lekko uśmiechając się pod nosem. 

Stałam sobie spokojnie z boku, patrząc na to, co właśnie wyczyniają Niall z Hazzą. Czy to normalne, żeby wrzucać do wózka dosłownie wszystko, co znajduje się na sklepowych półkach? Oni nawet potrafili na siebie wskakiwać, żeby sięgnąć to, co stało na samej górze. Matko Święta, z kim ja żyję? Stałam i stałam, ciągle nie mogąc uwierzyć w widok, który przed sobą miałam. 
Nagle jednak coś małego na mnie wpadło, krzycząc tylko 'mama, mama'. Kucnęłam przy małej dziewczynce, ubranej w różowy płaszczyk, która najwyraźniej się zgubiła. 
-Hej, -powiedziałam łagodnym głosem, chwytając ją za rączki -spokojnie.
-Dzień dobjy, ja źgubiłam moją mamę. -spojrzała na mnie ze łzami w oczach. 
-Spokojnie, jak masz na imię? -pojawił się uśmiechnięty Harry, który także przy nas kucnął. 
-Rose. -odpowiedziała wystraszona -Zabierzcie mnie do mamy. 
-Nie płacz Rose, znajdziemy mamę. -Harry wstał i zabrał małą na ręce. -Niall zostań tu i nigdzie, ale to nigdzie nie idź. -zagroził mu palcem. 
-Rose, jak wygląda twoja mama? -zapytałam, spoglądając na dziewczynkę. 
-Ma taki czejwony sialik i czejwoną ciapę no i ma taki dłuuuugi czajny płaść. -ona była taka słodka, że normalnie spakować ją do torby i zabrać do domu. 
-A przyszłaś tylko z mamą? 
-Nje, jeśce siostja, ale oh. -głośno westchnęła, co było w sumie komiczne, dlatego zaśmiałam się pod nosem -Moja siostja to tylko o jednym. Ja nawet nje wiem, jak to się nazywa, ale taki źeśpół i tam jeśt taki Hajjy i ona cały ciaś o nich gada. -zaczęłam śmiać się pod nosem. 
-Twoja siostra musi być bardzo fajna. -Harry uśmiechnął się do niej, po czym przeniósł wzrok na mnie i nim skarcił. 
-Rose! -usłyszeliśmy za sobą, dlatego obydwoje się odwróciliśmy.
-Mama! -wydarła się Rose. Kobieta od razu do nas podbiegła i odebrała małą z rąk Harrego. 
-Bardzo państwu dziękuję, mała cały czas gdzieś ucieka. 
-Żaden problem. -posłałam jej ciepły uśmiech. 
-Mamo... -to chyba siostra Rose, zaczęła ciągnąć kobietę za rękaw -mamo, przecież to... -tak, to zdecydowanie ona -mamo to Harry. -wyglądała jak przestraszona. 
-Przepraszam, córka musiała kogoś pomylić. -spojrzała na nas przepraszającym wzrokiem. 
-Harry to ty, prawda? -jej oczy zamieniły się w pięciozłotówki. Harry tylko przytaknął, lekko uśmiechając się pod nosem -Zrobisz sobie ze mną zdjęcie? -słodko się uśmiechnęła. 
-Jasne. -odpowiedział niepewnie, po czym przepraszająco na mnie spojrzał. 
-Daj spokój. -powiedziałam po cichu, popychając go w stronę dziewczyny. Jej mama pstryknęła zdjęcie obydwóm, po czym wszystkie zaczęły się oddalać. 
-Nie moja wina, że wszystkie laski na mnie lecą, no. -'zarzucił grzywą'. Nie odpowiedziałam nic -Ale ty nie jesteś zła, prawda? -zatrzymał zarówno siebie, jak i mnie. 
-Nie, pewnie, że nie. -wywróciłam oczami -Za co mam być zła? 
-Nie wiem, bo to w sumie dziwne. 
-Harry. -spojrzałam na niego błagalnie -Przestań się obwiniać, okej? 
-Okej. -szybko cmoknął mnie w usta, po czym poszliśmy szukać Horana. Na szczęście stał, tam gdzie miał i w ogóle się nie ruszał. Pewnie gdyby Harry nic nie powiedział, to już gonilibyśmy go po całym markecie. 
-Stałeś tu tak cały czas? -zapytał zdziwiony Styles.
-Kazałeś. 
-Robisz postępy Niall, jestem dumny. 
-Dziękuję, dziękuję. -zaczął teatralnie się kłaniać -Nie trzeba. 

__________________
Przepraszam, że tak późno, niestety kilka rzeczy pokrzyżowało moje plany. 
Macie już 17. (!) rozdział. Może nie jest najfajniejszy, ale nieskromnie powiem, że podobał mi się pomysł z dziewczynką w sklepie xd 
Następny jak zwykle za pięć dni. Jeśli chcecie jednak trochę to przyspieszyć, tym razem proszę o 15 komentarzy :) 
Tyle ode mnie, jeśli chcecie być powiadomieni, zostawcie w komentarzu swoje twittery, albo numery gg :) 
Paa xx

15 komentarzy:

  1. Jak zwykle genialny! Życzę weny!

    OdpowiedzUsuń
  2. Super rozdział. Rose i Harry są nieziemscy <3
    _________________
    Zapraszam do mnie : give-me-more-lovee.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. " cziken dens " mnie rozwalił;p leżę i kwiczę :D haha
    odcinek boskiii :*

    OdpowiedzUsuń
  4. I kolejne cudko :) Dziewczyno skąd ty masz takie pomysły ? Kocham ciebie i twojego bloga ♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  5. Czekam na nexta, a z tą dziewczynką to było
    ' supel ekslta wies ' ;)
    życzę booogatej weny
    Katherine xx

    OdpowiedzUsuń
  6. Super rozdział, tak jak zwykle.Już nie mogę sie odczekać nastęnego:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Omg .! To jest takie fajne ;) nie moge sie napaczyc na ten blog ;P zycze weny i kolejnych rozdzialow ;) pozdro^^

    OdpowiedzUsuń
  8. Rose to moje imie.! foch :/ a przy okazji zapraszam do mnie: bloog-niall.blogspot.com ;) jeszcze nie ma postow ale mam nadzieje ze szybko dodam ;) love ya xxx

    OdpowiedzUsuń
  9. Masz wieeeeelki talent! Pisz dalej bo ja nie moge czekac ;) co do rozdzialu to jak zawsze super extra mega swietny *•*

    OdpowiedzUsuń
  10. swietne opowiadanie!
    bede czytac ;P


    ZAPRASZAM DO MNIE:
    my-reflections-and-more.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  11. Jak zwykle super rozdział :) Czekam z niecierpliwością :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Fajny rozdział : )
    CZekam na ciąg dalszy !!

    OdpowiedzUsuń
  13. Hah jako 15 dodaję komentarz ;D Rozdział bardzo mi się podoba :) Świetnie piszesz i każdy rozdział jest ciekawy ;) Ogólnie całe opowiadanie bardzo mi się podoba :D Czekam na następny, który chyba będzie szybciej ;D

    OdpowiedzUsuń